Instytucje finansowe polskie i zagraniczne kupiły od ministra skarbu pakiet ok. 10 proc. akcji największej firmy energetycznej w Polsce. Zaoferowały po 21,3 zł za każdą akcję Polskiej Grupy Energetycznej, a w efekcie minister skarbu zarobił ok. 4 mld zł. A kwotę tę – jak podał resort w komunikacie – „uzyskano w ciągu półtora dnia od rozpoczęcia transakcji”. Wpływy ze sprzedaży akcji spółek energetycznych będą głównym źródłem tegorocznych przychodów prywatyzacyjnych. Na sfinalizowanie czekają kolejne procesy prywatyzacji – Energi, Enei i Zespołu Elektrowni PAK z kopalniami.
I wbrew pozorom, choć umowa o sprzedaży Energi Polskiej Grupie Energetycznej już została podpisana ponad tydzień temu, to może się okazać, że znacznie szybciej minister skarbu pozyska środki z dwóch pozostałych transakcji. Przeciwko przejęciu gdańskiej firmy przez PGE wypowiada się prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i jeśli nie wyda choćby warunkowej zgody na transakcję, to nie dojdzie do skutku, a chodzi o 7,5 mld zł.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, inwestorzy zainteresowani nabyciem od Skarbu Państwa akcji Enei wycenili je na 5,2 – 5,6 mld zł. Zatem potwierdziły się nasze wcześniejsze informacje o możliwej wysokiej wycenie akcji poznańskiej grupy energetycznej . Według agencji Dow Jones najwyższą cenę – po 25 zł za akcje, czyli właśnie 5,6 mld zł, zaoferowała czeska grupa EP Holding.
Pozostali oferenci – GDF Suez, EDF i Kulczyk Investments – wycenili pakiet akcji Skarbu Państwa nieco niżej, ale różnica między najwyższą i najniższą ofertą nie przekracza pół miliarda złotych.
Resort nie ujawnia jednak żadnych szczegółów. Wiceminister Jan Bury zapewnił tylko „Rz”, że „wszystkie oferty są poważne i na bardzo dobrym poziomie”. – Okazało się, że warto było w ubiegłym roku nie sprzedawać akcji Enei. To była słuszna decyzja – dodał. – Teraz wycena poznańskiej spółki jest wyższa.