Polskie spółki energetyczne, zachęcone przez ministra skarbu, już teraz zapewniają sobie dostęp do gazu łupkowego, który za kilka lat może być wydobywany w Polsce na skalę przemysłową. List intencyjny ze spółką poszukującą złóż – Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem – podpisały już Polska Grupa Energetyczna i Tauron. Podobny sojusz rozważa Enea. Tymczasem gdańska Energa w poszukiwania angażować się nie chce.
– Postanowiliśmy stanąć na razie po innej stronie: chcemy wspierać rynek, angażując się w budowę elektrowni gazowych i tworząc w ten sposób popyt na gaz – argumentuje Mirosław Bieliński, prezes Energi.
Energa ma w planach budowę Elektrowni Grudziądz o mocy 900 MW za około 3,2 mld zł. Będzie to największa siłownia gazowa w Polsce. – Postanowiliśmy, że wykonamy inwestycję w dwóch etapach, przy czym uruchomienie pierwszego bloku o mocy 450 MW planujemy w 2016 roku – zaznacza Bieliński.
Kolejny obiekt Energa chce wybudować w Gdańsku. Będzie to blok o mocy 500 MW produkujący samą energię elektryczną albo prąd i ciepło. W tym roku powinna zapaść ostateczna decyzja w tej sprawie. W planach jest też realizacja mniejszych projektów elektrowni lub elektrociepłowni gazowych w Elblągu i Kaliszu, gdzie spółka ma stare siłownie węglowe. Energa, w przeciwieństwie do PGE czy Tauronu, nie ma dziś żadnych własnych źródeł surowców. – Nie uważam, żeby posiadanie własnej kopalni węgla czy innego paliwa przez spółkę energetyczną było niezbędne. To oprócz korzyści w postaci łatwego dostępu do surowca także ogromne ryzyko – kwituje Bieliński.