Dziś w Londynie Fatih Birol, główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energetycznej, przedstawi najnowszy raport „Złote zasady dla złotej ery gazu". Dzień później ten sam raport poznają deputowani Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że dotyczy on perspektyw wydobycia gazu łupkowego w Europie.
Na razie z obniżenia cen gazu dzięki eksploatacji łupków korzystają przede wszystkim Amerykanie. Bronią się przed nią Rumuni i Bułgarzy oraz Francuzi, ale to raczej ze względu na odkrycie złóż w pobliżu położonego w obrębie Paryża Lasku Bulońskiego. Nie jest wykluczone jednak, że skoro nowy prezydent Francois Hollande chce odejść od atomu, także we Francji gaz łupkowy będzie postrzegany jako mniejsze zło.
Amerykanie tak tanio płacą za gaz, bo pozyskują go coraz więcej z łupków. Dzięki temu za tysiąc metrów sześciennych surowca w USA płaci się 90 dol., a w Europie 450 dol., przy zapowiedziach, że te ceny mają nadal rosnąć. Sami Amerykanie przyznają, że wkrótce mają szansę stać się eksporterami paliwa, gdy w przeszłości musieli gaz importować, a wysokie ceny dusiły wzrost gospodarczy. Teraz produkcja w USA staje się coraz bardziej opłacalna dzięki niskim cenom energii.
Do szerszego wykorzystania gazu przygotowuje się już amerykański przemysł motoryzacyjny. Główny ekonomista General Motors Mustafa Mohatarem nie ukrywa, że koncern przygotował już dwa modele napędzanych gazem furgonetek, które od 2013 r. mają być produkowane w fabryce w Fort Wayne w Indianie. Prawdziwa rewolucja ma szansę wydarzyć się na rynku paliwa dla ciężarówek, bo skroplony LNG jest znacznie tańszy od diesla. Wyliczono, że korzystanie z takiego rodzaju paliwa obniży na przykład koszty transportu dla Frito-Lay o 40 proc. Z kalkulacji analityków Citigroup wynika, że boom energetyczny wywołany odkryciem i eksploatacją złóż łupkowych może dodać do PKB USA pół punktu procentowego. W ciągu ostatnich 20 lat średnio amerykańska gospodarka rosła o 2,6 proc. rocznie, gdy w poprzednim dwudziestoleciu – średnio o 3,1 proc.
Przy tym wyliczenia Citi wcale nie są uznawane za optymistyczne. Philip Verleger, ekonomista z Paterson Institute for International Economics, jest zdania, że USA mogą uniezależnić się od dostaw energii z importu i w ciągu dziesięciu najbliższych lat stać się eksporterem energii netto, a tempo wzrostu będzie wyższe o punkt procentowy.
