Za dwa tygodnie, 24 października, po raz drugi zbierze się sejmowa podkomisja, której powierzono prace nad projektem ustawy przygotowanym w Kancelarii Prezydenta.
Fakt, że inicjatywa przyszła z tej właśnie strony, dla nikogo nie może być zaskoczeniem. Prezydent Bronisław Komorowski już w ub.r. jako niewłaściwe ocenił obecne przepisy dotyczące budowy nowych farm. – Problem w tym, że już niedługo będziemy mieć krajobraz „zachwaszczony" farmami wiatrowymi – wyjaśniał prezydent.
Jednak po tym, jak przepisy trafiły do Sejmu, środowisko „wiatrowe" ma uwagi m.in. do przebiegu prac. Posiedzenie sejmowej podkomisji odbyło się 8 października. – Ani nam, ani innym przedstawicielom środowisk biznesowych i strony społecznej, nie umożliwiono wstępu na ostatnie posiedzenie podkomisji. To nieco dziwi, zwłaszcza że chodzi o powszechnie znaną sprawę – wyjaśnia Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Nie jest zadowolony również z przebiegu dotychczasowych konsultacji społecznych. – Odbyły się w czerwcu, część organizacji nie zdążyła odnieść się do projektu. My zgłosiliśmy wiele uwag, ale jedyną zwrotną informacją było to, że zostały przyjęte do wiadomości – dodaje. Zwraca uwagę, że projekt nowelizacji jest procedowany niezwykle szybko jak na przepisy, które wprowadzają modyfikacje nie w jednej, ale w kilku ważnych ustawach.
To jednak nie wszystko. – Jesteśmy zaskoczeni tym, w jakim kierunku poszły proponowane zmiany. Wcześniej mówiło się, że ustawa krajobrazowa uporządkuje przede wszystkim kwestie tzw. dzikiej reklamy, a tymczasem położono nacisk również na farmy wiatrowe. Lokalnym władzom odebrana zostanie część kompetencji, a gminy utracą część przychodów, które mogłyby uzyskać z podatków – wyjaśnia wiceszef PSEW.