Gazprom chce ugody z KE

Rosyjski koncern chce polubownego zakończenia postępowania antymonopolowego. Bruksela może rozmawiać, ale blokuje South Stream

Publikacja: 06.12.2013 00:20

Gazprom chce ugody z KE

Foto: Bloomberg

Po miesiącach oskarżeń o politycznie motywowane zachowanie Brukseli rosyjski gigant energetyczny zmienia strategię. W Brukseli był Aleksander Miedwiediew, wiceszef Gazpromu, i spotkał się z unijnym komisarzem ds. konkurencji Joaquinem Almunią. Obiecał mu, że Gazprom gotów jest do negocjacji i przygotowania odpowiedzi na zarzuty Komisji. Zanim ta wyda wyrok zmuszający go – pod karą finansową – do sprzedaży części aktywów i zmiany polityki cenowej. „To było konstruktywne spotkanie. Gazprom wyraził wolę zbadania możliwości rozwiązania opartego na jego zobowiązaniach w odpowiedzi na wątpliwości Komisji. Gazprom zapowiedział, że w najbliższych dniach przedstawi projekt swoich propozycji na piśmie, które Komisja oceni" – brzmi fragment oświadczenia komisarza wydanego po spotkaniu. Jak zwykle w przypadkach toczących się postępowań antymonopolowych, żadna ze stroni nie zdradza szczegółów.

10 procent rocznych obrotów spółki może sięgnąć kara nałożona przez Brukselę

Komisja Europejska rozpoczęła postępowania antymonopolowe przeciwko Gazpromowi i jego spółkom w Europie Środkowej i Wschodniej we wrześniu 2012 r. Według nieoficjalnych informacji analiza dokumentów zebranych w czasie niezapowiedzianych kontroli w 20 spółkach powiązanych i współpracujących z Gazpromem w dziesięciu państwach, w tym w polskich PGNiG i Gaz Systemie, wykazała, że są podstawy do postawienia spółce zarzutów o łamanie prawa. I KE miała rzekomo przygotowywać projekt takiej decyzji do ogłoszenia jeszcze przed końcem roku. Gazprom musiał więc uznać, że sprawa jest poważna i lepiej się z KE porozumieć, niż ryzykować sprawę w sądzie. Jeśli KE ogłosiłaby swoją decyzję, to Gazprom musiałby zmienić politykę. Gdyby tego nie zrobił, KE miałaby prawo nałożyć na spółkę karę sięgającą 10 proc. rocznych obrotów spółki

– W najbliższym dniach spodziewałbym się oświadczenia Gazpromu o gotowości do negocjacji. Ale raczej nie szczegółów propozycji rozwiązania sporu – mówi „Rz" profesor Alan Riley z City University w Londynie, który zajmuje się sprawą Gazpromu. Według niego tajne są zarzuty KE. Poznał je z pewnością Gazprom i dopiero z jego propozycji dowiemy się, co zamierzała zrobić KE. Za poważny uznał on fakt, że w spotkaniu Miedwiediewa z Almunią uczestniczył rosyjski wiceminister energetyki Aleksander Janowski. – Oznacza to bardzo wysoki poziom poparcia politycznego dla próby znalezienia kompromisu – mówi Riley. Według niego, jeśli KE zgodziłaby się na załatwienie sporu poprzez sprzedaż dwóch czy trzech rurociągów w Europie, to dla Gazpromu taka opcja byłaby do przyjęcia. Znacznie trudniej Rosjanom byłoby się natomiast pogodzić ze sprzedażą większej części aktywów.

Do tej pory wiemy, jakie pytania KE stawiała w dochodzeniu, ale nie do jakich wniosków doszła. Bruksela miała początkowo trzy główne zastrzeżenia do Gazpromu. Po pierwsze, o dzielenie rynku gazu tak, aby surowiec dostarczany przez tę spółkę nie mógł być przedmiotem swobodnego handlu między odbiorcami w Europie. Po drugie, KE podejrzewała, że Gazprom utrudnia dostawy gazu do tych krajów z innych źródeł. Po trzecie, wreszcie unijnym urzędnikom nie podobało się wiązanie przez dostawcę cen gazu z cenami ropy.

Gazprom nie chce wojny z Brukselą, bo ma by zbyt wiele interesów do załatwienia w Unii. Jednym z najważniejszych dziś jest budowa gazociągu South Stream, który ma dostarczać gaz rosyjski przez południe Europy, z ominięciem Ukrainy. Rosja podpisała międzyrządowe umowy w tej sprawie z Austrią, Bułgarią, Chorwacją, Grecją, Serbią, Słowenią i Węgrami. Zdaniem Komisji Europejskiej wszystkie one stoją w sprzeczności z unijnym prawem. – Poinformowaliśmy rządy o naszych zastrzeżeniach i zaleciliśmy renegocjację umów – powiedziała wczoraj Marlene Holzner, rzeczniczka unijnego komisarza ds. energii.

KE znalazły trzy rodzaje uchybień. Po pierwsze, nie przestrzegają one zasady rozdziału właścicielskiego wprowadzonej trzecim pakietem energetycznym. – Niektóre umowy przewidują, że dostawca gazu, czyli Gazprom, będzie jednocześnie zarządzał gazociągiem. To niedopuszczalne – powiedziała Holzner. Po drugie, KE zauważyła, że umowy przewidują zastosowanie gazociągów wyłącznie do przesyłu rosyjskiego gazu, co jest też niezgodne z nowym unijnym prawem zakładającym dostęp trzech stron do infrastruktury gazowej. Wreszcie kwestia cen za przesył – je również ma ustalać Gazprom. Choć zgodnie z unijnym prawem stawki powinna ustalać specjalnie do tego celu powołana niezależna spółka, która potem przedstawiałaby listę taryf do zatwierdzenia urzędowi nadzorującemu rynek energetyczny.

Budowa South Stream w niektórych krajach już się zaczęła, a Rosja odmawia renegocjacji umów. Zdaniem rzeczniczki KE w tej sytuacji państwa powinny się z nich wycofać. Bo inaczej ryzykują postępowanie Komisji o naruszenie prawa. – Nie zabronimy budowy. Ale nie wiem, czy banki dadzą pieniądze na inwestycje bez pewności prawnej – zauważyła rzeczniczka.

Anna Słojewska z Brukseli

Gazprom może kupić udziały w Gas-Tradingu

Więcej Rosjan w gazociągu jamalskim

Komisja Europejska wydała w środę zgodę na przejęcie przez Gazprom pełnej kontroli nad dwoma niemieckimi spółkami zajmującymi się przesyłem i sprzedażą gazu, czyli Wingas i WIEH. Może to mieć ogromne konsekwencje dla firm zarejestrowanych w Polsce. Wintershall, który sprzedaje udziały w obu niemieckich podmiotach jest też udziałowcem zarejestrowanej w naszym kraju firmy Gas-Trading. Jeżeli podmiot ten zdecyduje się na zawarcie kolejnych transakcji z Gazpromem i sprzeda mu udziały polskiej firmy, to Rosjanie mogą zyskać większy wpływ na to co będzie się działo z polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego. Wszystko za sprawą 4-proc. udziału Gas-Tradingu w EuRoPol Gazie, do którego należy jamalska rura. Mimo że jest to niewielki pakiet to ma kluczowe znaczenie przy podejmowanych decyzjach, gdyż PGNiG i Gazprom posiadają dokładnie po 48 proc. akcji EuRoPol Gazu. Bitwa o Gas-Trading pomiędzy oboma koncernami może też się nasilić w kontekście planowanego zbycia udziałów przez Bartimpex, firmy która należała do zmarłego w lutym tego roku Aleksandra Gudzowatego. Bartimpex od wielu miesięcy próbuje sprzedać swój pakiet w Gas-Tradingu. Przeprowadził już dwa audyty, które dały podobne wyceny posiadanych przez niego udziałów. Grzegorz Ślak, prezes Bartimpeksu informuje „Rz", że intencją władz spółki jest przeprowadzanie sprzedaży w taki sposób, aby układ sił w Gas-Tradingu nie uległ istotnym zmianom. Gdyby jednak stało się to niemożliwe lub któryś z udziałowców zwlekał z zakupem, wówczas Bartimpex nie wyklucza dokonania sprzedaży swoich udziałów wybranym podmiotom. —trf

Energetyka
Niemal 400 mld zł na inwestycje. Jest nowa strategia Orlenu
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Energetyka
Transformacja energetyczna to walka o bezpieczeństwo kraju i przyszłość przemysłu
Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej