Po miesiącach oskarżeń o politycznie motywowane zachowanie Brukseli rosyjski gigant energetyczny zmienia strategię. W Brukseli był Aleksander Miedwiediew, wiceszef Gazpromu, i spotkał się z unijnym komisarzem ds. konkurencji Joaquinem Almunią. Obiecał mu, że Gazprom gotów jest do negocjacji i przygotowania odpowiedzi na zarzuty Komisji. Zanim ta wyda wyrok zmuszający go – pod karą finansową – do sprzedaży części aktywów i zmiany polityki cenowej. „To było konstruktywne spotkanie. Gazprom wyraził wolę zbadania możliwości rozwiązania opartego na jego zobowiązaniach w odpowiedzi na wątpliwości Komisji. Gazprom zapowiedział, że w najbliższych dniach przedstawi projekt swoich propozycji na piśmie, które Komisja oceni" – brzmi fragment oświadczenia komisarza wydanego po spotkaniu. Jak zwykle w przypadkach toczących się postępowań antymonopolowych, żadna ze stroni nie zdradza szczegółów.
10 procent rocznych obrotów spółki może sięgnąć kara nałożona przez Brukselę
Komisja Europejska rozpoczęła postępowania antymonopolowe przeciwko Gazpromowi i jego spółkom w Europie Środkowej i Wschodniej we wrześniu 2012 r. Według nieoficjalnych informacji analiza dokumentów zebranych w czasie niezapowiedzianych kontroli w 20 spółkach powiązanych i współpracujących z Gazpromem w dziesięciu państwach, w tym w polskich PGNiG i Gaz Systemie, wykazała, że są podstawy do postawienia spółce zarzutów o łamanie prawa. I KE miała rzekomo przygotowywać projekt takiej decyzji do ogłoszenia jeszcze przed końcem roku. Gazprom musiał więc uznać, że sprawa jest poważna i lepiej się z KE porozumieć, niż ryzykować sprawę w sądzie. Jeśli KE ogłosiłaby swoją decyzję, to Gazprom musiałby zmienić politykę. Gdyby tego nie zrobił, KE miałaby prawo nałożyć na spółkę karę sięgającą 10 proc. rocznych obrotów spółki
– W najbliższym dniach spodziewałbym się oświadczenia Gazpromu o gotowości do negocjacji. Ale raczej nie szczegółów propozycji rozwiązania sporu – mówi „Rz" profesor Alan Riley z City University w Londynie, który zajmuje się sprawą Gazpromu. Według niego tajne są zarzuty KE. Poznał je z pewnością Gazprom i dopiero z jego propozycji dowiemy się, co zamierzała zrobić KE. Za poważny uznał on fakt, że w spotkaniu Miedwiediewa z Almunią uczestniczył rosyjski wiceminister energetyki Aleksander Janowski. – Oznacza to bardzo wysoki poziom poparcia politycznego dla próby znalezienia kompromisu – mówi Riley. Według niego, jeśli KE zgodziłaby się na załatwienie sporu poprzez sprzedaż dwóch czy trzech rurociągów w Europie, to dla Gazpromu taka opcja byłaby do przyjęcia. Znacznie trudniej Rosjanom byłoby się natomiast pogodzić ze sprzedażą większej części aktywów.
Do tej pory wiemy, jakie pytania KE stawiała w dochodzeniu, ale nie do jakich wniosków doszła. Bruksela miała początkowo trzy główne zastrzeżenia do Gazpromu. Po pierwsze, o dzielenie rynku gazu tak, aby surowiec dostarczany przez tę spółkę nie mógł być przedmiotem swobodnego handlu między odbiorcami w Europie. Po drugie, KE podejrzewała, że Gazprom utrudnia dostawy gazu do tych krajów z innych źródeł. Po trzecie, wreszcie unijnym urzędnikom nie podobało się wiązanie przez dostawcę cen gazu z cenami ropy.