Główne problemy to niestabilność otoczenia prawnego oraz długotrwałe i skomplikowane procedury administracyjne. Te tematy m.in. omawiano w piątek w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
W naturalny sposób w centrum zainteresowania są poszukiwania gazu łupkowego, który miałby uniezależnić Polskę od zakupu paliwa z Rosji i obniżyć koszty funkcjonowania naszego przemysłu. Od 2010 r. powstały 62 odwierty, z czego w ciągu ostatnich 12 miesięcy 18. Do stwierdzenia, czy w Polsce może popłynąć gaz łupkowy, potrzeba o wiele więcej.
Czy tempo prac jest optymalne? Zdaniem Marcina Zięby, szefa Organizacji Polskiego Przemysłu Poszukiwawczo-Wydobywczego, zrzeszającej kilkunastu najaktywniejszych koncesjonariuszy, nie jest satysfakcjonujące. Przy obecnym tempie dojście do pożądanego stanu udokumentowania zasobów surowca może zabrać nawet dwie dekady.
Rafał Miland, zastępca dyrektora Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych w Ministerstwie Środowiska, podkreślił, że nie należy ulegać magii liczb; od tego, ile jest odwiertów, bardziej istotna jest jakość badań i analiz pobranego materiału – a to zabiera czas.
Odnosząc się do otoczenia prawnego, Miland zaznaczył, że nowelizacja prawa geologicznego i górniczego – mająca stworzyć inwestorom bardziej przyjazne warunki – jest już procedowana w parlamencie. Prawdopodobnie na początku czerwca wyjdzie z komisji na II czytanie do Sejmu. Przypomniał, że rząd aktywnie działał na rzecz tego, by Komisja Europejska nie zablokowała możliwości poszukiwania gazu łupkowego. To, co pierwotnie miało być dyrektywą, przybrało formę niewiążących wytycznych.