Aż o 41 proc., do 223 mld rubli (6,03 mld dol.), spadł zysk Gazpromu – wynika z opublikowanych wczoraj wyników rosyjskiego koncernu za I kwartał. Przychody ze sprzedaży były wyższe o 7 proc. i wyniosły 1,6 bln rubli (40 mld dol.), z tego 484,4 mld rubli to wpływy z handlu z  Europą. Gazprom sprzedał w pierwszych trzech miesiącach roku 147,5 mld m sześc. gazu, czyli o 4 proc. mniej niż rok wcześniej. Eksport do Europy był większy o 3 proc.

Na tych wynikach zaciążyły spadające zamówienia z Ukrainy, która jeszcze osiem lat temu była największym klientem Gazpromu (56 mld m sześc. gazu rocznie). Mimo spadku zysków koncern wydaje się zadowolony. Podkreśla, że wyniki wskazują „m.in. na wzrost zarówno ilości eksportowanego gazu, jak i sprzedaży netto surowca do największych odbiorców firmy".

Wydatki operacyjne koncernu zwiększyły się o blisko 15 proc., do ponad 30 mld dol. Ma to prawdopodobnie związek z wielkimi inwestycjami Gazpromu – gazociągami do Chin i do południowej Europy (South Stream). Sam koncern tłumaczy to przede wszystkim utworzeniem rezerw związanych z „handlowym zadłużeniem Naftogazu Ukrainy".

Tymczasem w rosyjskiej Dumie pojawił się pomysł całkowitej rezygnacji z tranzytu gazu przez Ukrainę. Władimir Gutieniew, zastępca szefa komitetu ds. przemysłu, napisał do prezesa Gazpromu Aleksieja Millera, by eksport do Europy prowadzić rurociągami Jamał–Europa i Północnym, do dziś nie w pełni wykorzystanym z powodu ograniczeń trzeciego pakietu energetycznego. „Jeżeli Europejczycy potrzebują naszego gazu, to jako odbiorcy nie mogą dyktować, jak chcą go otrzymywać. Myślę, że nasze propozycje zmotywują europejskich partnerów do realizacji projektu South Stream" – uważa Gutieniew.