- Zawarte z General Electric porozumienie to znak dobrej współpracy w rozwiązaniu obecnych problemów. Pracujemy razem nad tym, by znaleźć rozwiązania i odebrać elektrownię, która będzie zgodna ze wszystkimi zapisanymi w umowie warunkami - potwierdził Hando Sutter prezes estońskiej Eesti Energia.
Chodzi o elektrownię Auvere o mocy 300 MW, która do produkcji prądu wykorzystuje bardzo wydają technologię tzw. kipiącego słupa - fluidyzacji (spalanie w specjalnych kotłach różnych surowców energetycznych). Siłownię na podstawie umowy pod klucz buduje koncern GE. Efektywność elektrowni sięgnie 40 proc.. Jako paliwo siłownia może w 100 proc. wykorzystywać łupek bitumiczny, albo w 50 proc. biomasę, do 20 proc. torf, a do 10 proc. gaz łupkowy.
Koszt inwestycji to 638 mln euro, które wykłada budżet Estonii. Prezes zapewnił, że opóźnienie inwestycji nie podroży jej. Na razie elektrownia pracująca od maja 2015 r, wybudowana przez GE Power sp z o.o., Alstom Estonia AS, a także Alstom Power Systems, nie pracuje pełną mocą, bowiem nie spełnia ostrych norm emisji CO2.
W zawartym porozumieniu GE zobowiązał się, że do lipca 2017 r siłownia dostanie nowe filtry, odpowiadające unijnym normom emisji gazów cieplarnianych. Wtedy rozpocznie pracę pełną mocą zaspokajając 25 proc. popytu Estończyków na prąd. Prezes Eesti Energia podkreślił, że koszty zakupu i montażu nowych filtrów wziął na siebie generalny wykonawca czyli GE. Do tego Amerykanie zapłacą 66 mln euro za powstałe opóźnienie.