Zaczęło się od tego, że zepsuła mi się pralka. Zaprosiłam więc fachowca i tak poznałam pana Jarka. Z pralką poradził sobie szybko, bo zapchał się tam tylko odpływ wody. A potem zaczęliśmy rozmawiać.
I pan Jarek okazał się rozmówcą bardzo ciekawym. Oczytanym wynalazcą - posiadaczem kilku patentów, do tego miłośnikiem Nikoli Tesli i jego idei wolnej energii. Pan Jarek uważa, że Tesla dawno wynalazł przesyłanie zdalne (bezkablowe) taniej energii, tylko wielkie korporacje blokują udostępnienie tego rewolucyjnego pomysłu światu.
Trochę szalone? No może nie do końca.
W przeszłości kilka razy uczestniczyłam w organizowanych przez koncern Michalin spotkaniach, w różnych miejscach świata, największych koncernów samochodowych. Prezentowały tam one przyszłościowe technologie motoryzacyjne, które zastąpią tradycyjne auto, gdy skończy nam się ropa i gaz. Bo to że się skończą lub - prędzej - ich wydobycie okaże się tak drogie, że nieopłacalne, tego nikt nie kwestionuje.
Otóż podczas tych spotkań pod flagą Michelina koncerny pokazywały auta na energię słoneczną, elektryczne, hubrydowe i najbardziej perspektywiczne - na wodór. A dziennikarze z całego świata nimi jeździli, by się przekonać, że to działa.