Ministrowie finansów G20 podczas konferencji w Meksyku tak byli pochłonięci naciskami na Europę, że zgubili inne poważne zagrożenie dla światowej gospodarki – stale drożejącą ropę naftową.

Wprawdzie w kuluarach konferencji Rosjanie obiecali, że postarają się wydobywać więcej, a Saudyjczycy się pochwalili, że już to robią, ale nikt nie wspomniał, że byłoby wskazane uruchomienie części rezerw, aby obniżyć ceny. Winduje je dzisiaj polityka, zwłaszcza napięcie wokół Iranu i gospodarka – nadzieje, że kryzys finansowy zatrzyma się na Europie.

Baryłka Brenta kosztuje dzisiaj nieco poniżej 125 dol. Dla importerów ze strefy euro to nawet drożej niż w rekordowym lipcu 2008 roku, kiedy to w przeliczeniu na wspólną walutę za baryłkę trzeba było zapłacić ok. 91 euro (ponad 145 dol.). Dzisiaj, choć cena w dolarach jest niższa, to ponad 93 euro, bo wspólna waluta jest słaba.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega, że drożejąca ropa jest zagrożeniem dla światowej gospodarki, a obecne ceny już teraz hamują wydatki konsumentów. Od początku grudnia ceny wzrosły o 20 procent. – Jeśli będą nadal szły w górę, nieuniknione okaże się obniżenie tegorocznych prognoz wzrostu PKB. Jeśli utrzymają się na obecnym poziomie, recesja w strefie euro będzie głębsza – mówi Julian Callow, ekonomista Barclays Capital. Z kolei Andrew Milligan ze Standard Life Investments uważa, że ceny zbliżyły się do niebezpiecznej granicy. – Zyski przedsiębiorstw już nie są takie wspaniałe i choć część rynku zyska na drogim paliwie, negatywny wpływ cen na gospodarkę jest już zauważalny – mówi.

W Polsce drogie paliwa zaczynają już zmieniać nawyki kierowców. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez bank ING, jeszcze w roku 2011, kiedy ropa i paliwa nie były tak drogie jak obecnie, wiele osób zaczęło sprawdzać, ile kosztuje jeżdżenie samochodem. Z powodu rosnących cen 58 proc. ankietowanych kierowców jeżdżących prywatnymi samochodami przyznało, że w okresie ostatniego roku ograniczyło wykorzystanie auta. Co dwudziesty. przesiadł się do komunikacji miejskiej. Co trzeci zamierza jeździć samochodem tak długo, jak będzie go na to stać. Niestety, przy cenie ok. 125 dolarów za baryłkę powitanie z psychologiczną granicą 6 złotych za litr E95 bądź diesla może nastąpić znacznie szybciej, niż dotychczas się wydawało.