Według Polskiej Izby Paliw Płynnych trwały wzrost cen paliw spowoduje spadek konsumpcji benzyny i oleju napędowego, a w konsekwencji załamanie rynku. Potrzebna jest więc natychmiastowa rewizja strategii dla rynku paliw w Polsce oraz opracowanie jednolitej polityki dotyczącej spekulacji na rynku ropy naftowej – uważają przedstawiciele PIPP.
Dlatego dzisiaj zwołały konferencję połączoną z debatą, w której udział wzięli przedstawiciele branży rafineryjnej i budowlanej. Wnioski z niej skierują do Ministra Gospodarki Waldemara Pawlaka oraz Ministra Finansów – Jacka Rostowskiego.
Pierwszymi ofiarami dalszego, spodziewanego wzrostu cen benzyny i oleju napędowego będą spółki budowlane. Firmy te składając oferty w przetargach w latach 2008 – 2010 nie przewidziały wzrostu cen paliwa o ponad 40 proc., a państwo nie zapewniło im żadnych mechanizmów dopłat i możliwości renegocjacji kontraktów. To samo dotyczy cen asfaltu, który jest produktem ropopochodnym. Jego cena w ciągu ostatniego roku skoczyła w górę aż o 42-44 proc. Zdaniem Wojciecha Malusi, prezesa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa upadłość giełdowej PBG to dopiero początek problemów. – Zagrożonych jest 150 tys. ludzi pracujących przy budowie dróg w Polsce. W przyszłym roku ponad połowa z nich może stracić pracę – ostrzega Malusi.
Twierdzi, że winni takiemu stanowi rzeczy są zamawiający, czyli państwo uosobione w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz samorządy. – Źle przygotowany jest cały system wyboru wykonawcy inwestycji. Zamawiający wykreśla większość ryzyk związanych z inwestycją np. zapisy dotyczące możliwego gwałtownego skoku cen produktów do budowy . Ponadto kontrakty nie przewidują możliwości waloryzacji w związku ze zmianą cen towarów. Dodatkowo preferowani są oferenci proponujący najniższe ceny, a niekoniecznie ci z największym doświadczeniem – skarży się.
Jego zdaniem PBG nigdy nie powinna zostać dopuszczona do przetargu.