Komunikat Gazpromu w sprawie posiedzenia rady dyrektorów jest lakoniczny. Rozmawiano o długofalowym scenariuszu rozwoju sytuacji na rynku gazu i sposobach wzmocnienia pozycji rosyjskiego koncernu. Rada nakazała działania nad „umocnieniem pozycji Gazpromu na światowych rynkach".
Zdaniem ekspertów przepytanych przez gazetę "Wiedomosti", oznacza to przygotowania do kontrofensywy. Michaił Korczemkin, szef East European Gas, przypomniał, że kary, które Bruksela nałożyła na francuski GdF i niemiecki E.ON (za zmowę cenową) wyniosły po 553 mln euro.
Prawo Unii stanowi bowiem, że kara może wynieść 10 proc. od rocznych przychodów ze sprzedaży gazu w danym kraju, gdzie naruszono prawo antymonopolowe. W wypadku, gdy taka praktyka trwała kilka lat, kara może sięgnąć 30 proc. przychodów. A to w wypadku Gazpromu są kwoty do 1,4 mld dol. za rok, lub 4 mld dol. w wypadku kilkuletnich naruszeń.
Najwięcej pretensji do Gazpromu ma Litwa i Polska (PGNiG), przypominają rosyjskie media.
- Koronnym argumentem naszych kolegów z Gazpromu jest to, że technicznie cały prawie gaz kupujemy ze wschodu. Jednak nie jest argument merytoryczny, a prędzej forma szantażu - przyznał Michał Szubski, były prezes PGNiG, w rozmowie z gazetą "Wiedomosti".