Komisja Europejska przedstawiła trzy raporty o gazie łupkowym. Każdy z nich dotyczy innych aspektów i został przygotowany dla innej dyrekcji generalnej w KE. Jeden mówi o aspektach energetycznych i wskazuje, że wprawdzie dzięki łupkom zależność UE od gazu z importu się nie zmniejszy, ale za to też bardziej nie wzrośnie. Drugie studium poświęcone jest ewentualnemu wpływowi łupków na klimat. Również ten raport nie wykazuje istotnych negatywnych skutków.
Trzecie studium przygotowane przez brytyjską firmę doradczą AEA Technology zawiera analizę wpływu łupków na środowisko naturalne. Ten dokument to potencjalnie największy problem dla planów eksploatacji złóż łupkowych w Polsce i innych krajach UE. Odwierty miały już miejsce w Polsce i Wielkiej Brytanii, ale zainteresowane wydobyciem są też Niemcy, Holandia, Hiszpania, Rumunia, Litwa, Dania, Szwecja i Węgry. W wielu z nich istnieją jednak poważne obawy ekologiczne. AEA Technology nie twierdzi, że łupki są groźne. Ale dowodzi, iż obecne unijne prawodawstwo nie daje wystarczających gwarancji bezpieczeństwa.
AEA Technology doliczyła się 21 luk prawnych w 13 unijnych dyrektywach. W 11 przypadkach zaleca zmiany prawne, w pozostałych mowa jest o szczególnym nadzorze nad wypełnianiem unijnego prawa. Dziury występują w różnych dziedzinach, bo prawo było pisane w czasach, gdy nikt o łupkach w Europie nie wiedział. Mowa jest więc o wpływie na krajobraz, o hałasie, natężeniu ruchu drogowego, możliwym ograniczaniu źródeł wody, zatruciu wód gruntowych czy ograniczeniu bioróżnorodności. AEA Technology w swoich zaleceniach powołuje się na przepisy amerykańskie i kanadyjskie – w tych krajach łupki są eksploatowane na skalę przemysłową.
AEA Technology przygotowywała raport gazowy również dla Gazpromu
Bruksela raport brytyjski traktuje poważnie. Choć dostała go dopiero w czwartek, to już w piątek rzecznik komisarza ds. środowiska uznał go za wystarczającą podstawę do dyskusji o nowej legislacji. – Nie wiemy na razie, czy wdrożymy wszystkie te rekomendacje. Ale jest to poważny wkład w dyskusję – powiedział Joe Hennon. Warto jednak pamiętać, że wcześniej pojawiały się raporty, również robione na zlecenie KE, których autorzy nie dopatrywali się konieczności tworzenia nowego prawa na obecnym etapie. Jak podkreślił Hennon wszystkie te dokumenty, łącznie z planowanymi dwoma raportami Parlamentu Europejskiego, będą brane pod uwagę. Najnowsze raporty zamówione przez KE są już dostępne na stronie internetowej i – zdaniem rzecznika – zainteresowani mogą w debacie zgłaszać kontrargumenty. Najpierw o propozycji nowych przepisów będzie musiała zdecydować KE, potem wymaga to zgody rządów narodowych i PE.