Razem z podziemnymi zbiornikami na Białorusi zgromadzone rezerwy Gazpromu wynoszą 69,94 mld m3. To o 2,7 mld więcej niż w ub.r. Poziom zapełnienia jest maksymalny w historii gazowej branży, głosi komunikat koncernu.
Dzięki temu w ciągu doby Gazprom będzie w stanie dostarczyć odbiorcom do prawie 728 mln m3 gazu (wzrost o 57 mln m3). Koncern zwrócił się także do rosyjskich odbiorców, by zgromadzili zapas alternatywnych paliw, jak węgiel czy mazut. Pozwoli to uniknąć możliwych przerw w dostawach gazu w zimowym szczycie.
Gazprom stara się też zapełnić do pełna podziemne zbiorniki Ukrainy, skąd gaz może być szybko dostarczony do klientów w Unii, w przypadku wzrostu liczby zamówień. Wobec oporu ze strony państwowego Naftogazu obniżył prawie o połowę cenę dla prywatnego importera, Ostchemu, firmy miliardera Dymitra Firtasza.
Widać, że Rosjanie nie chcą powtórki sytuacji z początku lutego 2012 r. W wyniku nagłego ataku zimy nie tylko w Europie, ale i Rosji gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na gazu z Gazpromu i koncern nie dał rady zadowolić wszystkich.
Wg Komisji Europejskiej eksport rosyjskiego gazu do Unii spadł wtedy o 30 proc. Paliwa nie dostawały m.in. Włochy, Niemcy, Rumunia, Austria i Polska. Gazprom najpierw winił Ukrainę, że ta, marznąc, bierze dla siebie gaz z podziemnych zbiorników. Potem przyznał, że nie zdołał zaspokoić wszystkich zamówień. Dopiero 20 lutego Unia i Gazprom potwierdziły, że sytuacja wróciła do normy.