Rosneft kupił od brazylijskiej firmy PetroRio licencje na 16 działek nad rzeką Solimoes (dopływ Amazonki). Pod powierzchnią liczącej 41,5 tys. km kW ma się znajdować 717 mln baryłek tzw. ekwiwalentu naftowego z czego 95 proc. stanowi gaz ziemny.

Rosjanie liczą na umocnienie swojej pozycji na brazylijskim rynku, gdzie są dobre prognozy dla wzrostu wydobycia paliw płynnych. Solimoes współgra także z wenezuelskim projektem Rosneftu. Koncern jest tam właścicielem 80 proc. akcji Narodowego Konsorcjum Naftowego, które pracuje na pięciu złożach wspólnie z państwowym PDVSA. Wydobycie wynosi tam 150 tys. baryłek na dobę.

Rosjanie analizują możliwe dostawy wenezuelskiej ropy na Kubę, do tamtejszej rafinerii Sanfuegose.

Rosjanie chcą też inwestować w inne wenezuelskie złoża. Kraj ten jest największym magazynem ropy na świecie; pod ziemią znajduje się 16 proc. globalnych zasobów. Wenezuelska ropa należy jednak do tzw. ciężki - trudno dostępnych i drogich w wydobyciu. Po co Rosneft te drogie, zagraniczne projekty? Eksperci przepytani przez agencję Prime, nie widzą w nich na razie biznesu, lecz politykę. Ameryka Łacińska to rejon wpływów USA. Ale ostatnio kraje na kontynencie starają się zmniejszyć zależność od Waszyngtonu. Nie przyłączyły się np. do sankcji Zachodu przeciwko Rosji.

- Dlatego Rosja aktywizuje prace w regionie, starając się zwiększyć tam swoją obecność - mówi Siergiej Prawosudow szef moskiewskiego Instytutu Narodowej Energetyki.