W Algierze rozpoczęła się dwudniowa konferencja energetyczna, w której biorą udział najwięksi gracze z tego rynku. Algierczycy zapewniają, że zapadła już decyzja przynajmniej o zamrożeniu poziomu wydobycia ropy na obecnym (czyli bardzo wysokim) poziomie. Noureddine Bouarfa, algierski minister energii, twierdzi wręcz, że dojdzie do porozumienia członków kartelu. Byłaby to pierwsza taka umowa od 2014 roku.
Saudyjczycy, którzy są najważniejsi na tym rynku, przekonują, że środowe spotkanie OPEC to tylko konsultacje, a jeśli miałyby się odbyć konkretne rozmowy, to dopiero w końcu listopada, na regularnej konferencji ministerialnej. W podobnym tonie wypowiadają się Irańczycy, którzy chcą jak najszybszego odzyskania udziałów w rynku. Zmniejszanie produkcji nie leży więc w ich interesie. Irański minister ds. ropy Bijan Zanganeh ma takie samo zdanie jak Saudyjczycy.
– Irańska retoryka jest dość jednoznaczna i nie wróży wielkich i przełomowych kompromisów – uważa Jakub Bogucki, analityk firmy e-petrol. – Pierwsze przecieki mówią wręcz o niezgodzie Zjednoczonych Emiratów Arabskich na redukcję produkcji. A zmuszenie tak znaczącego i zróżnicowanego gremium do przyjęcia jednego stanowiska nie jest łatwe i wydaje się, że – mimo deklaracji – obniżenie poziomu wydobycia będzie trudne do zrealizowania.
W tej sytuacji nie ma też powodów do obaw o podwyżki cen paliw na polskim rynku. Analityk e-petrol przewiduje wręcz spadki. – Spodziewamy się obniżek o ok. 10 zł na metrze sześciennym wszystkich typów paliw – mówi Jakub Bogucki.
W poniedziałek po południu baryłka Brenta kosztowała ok. 45 dol., o kilkanaście centów więcej niż na zamknięciu transakcji piątkowych.