Na trwającym właśnie światowym szczycie klimatycznym w Katowicach przedstawiciele polskiego rządu bronią planowanej inwestycji w nowy blok węglowy w Elektrowni Ostrołęka. Jest to o tyle trudne, że na COP24 pojawia się wiele apeli o dekarbonizację energetyki i całkowite odejście od paliw kopalnych, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych.
Tymczasem – jak wynika z naszych informacji – jedna z koncepcji zakładała, że nowy blok będzie opalany gazem, a nie czarnym paliwem. Entuzjaści tego pomysłu uzasadniali to m.in. niższą emisją CO2 i coraz większą dywersyfikacją dostaw gazu do Polski. Wskazywali też na większą elastyczność rozruchu takiego bloku niż w przypadku jednostek na węgiel, co pozwoliłoby bilansować produkcję energii ze źródeł odnawialnych, np. farm wiatrowych. Polski rząd postawił jednak na węgiel.
Solidarność europejska
Budowa siłowni w Ostrołęce pochłonie 6 mld zł. Projekt realizują wspólnie kontrolowane przez Skarb Państwa spółki energetyczne – Enea i Energa. Minister energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał w Katowicach, że nowa elektrownia jest wynikiem zobowiązań dotyczących energetycznej synchronizacji Litwy, Łotwy i Estonii z Unią Europejską. – Są pewne cele, które niekoniecznie z punktu widzenia naszego interesu ekologicznego i gospodarczego byłyby dla nas najważniejsze, ale to jest pewna solidarność europejska. Bez nas, bez Finlandii, bez Szwecji kraje bałtyckie nie mogłyby się zsynchronizować z UE – argumentował Tchórzewski.
Po tych słowach na ministra wylała się fala krytyki organizacji ekologicznych. – Według naszej wiedzy dokument twierdzący, że nowy blok w Ostrołęce jest konieczny dla synchronizacji z krajami bałtyckimi, po prostu nie istnieje. Gdy zawiodły inne argumenty, minister Tchórzewski sięga po nowe, irracjonalne uzasadnienie tej inwestycji – ripostuje Diana Maciąga ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Nasz surowiec?
Inwestycji w Ostrołęce broni natomiast Arkadiusz Siwko, który w tym roku na krótko zagrzał fotel prezesa Energi. – Dla Energi inwestycja ma uzasadnienie ze względu na zapotrzebowanie na prąd. Trudno się też dziwić, że rząd stawia na węgiel, skoro to nasz rodzimy surowiec. Tak dzieje się na całym świecie, że kraje wykorzystują w pierwszej kolejności własne zasoby – zaznacza Siwko. Ma jednak pewne zastrzeżenie. – To, na co radziłbym zwrócić uwagę, to wydatkowanie środków w ramach tej inwestycji. Projekt nie jest realizowany w skupisku wielkomiejskim i wymaga szczególnego nadzoru – dodaje tajemniczo Siwko, ale tematu nie chce dalej rozwijać.