Reklama

Energetyka bez paliw kopalnych? PSE chcą być gotowe za 10 lat

Musimy przygotować system energetyczny do pracy bez źródeł emisyjnych. Nie znaczy to, że w ogóle ich nie będzie, ale ze względów ekonomicznych będą wchodziły do systemu tylko wtedy, gdy zabraknie energii z OZE - mówi „Rzeczpospolitej” Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Publikacja: 17.12.2025 04:05

Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych

Foto: materiały prasowe

Jestem po lekturze waszej strategii. Jest bardzo nowoczesna…

Dziękuję, a skąd ten wniosek?

Bo w strategii nie występuje ani razu słowo na „w”

Jakie?

Czytaj więcej

Energetyka gotowa do pracy bez gazu i węgla? Jest strategia PSE

Węgiel.

Nie występuje także inne słowo na „w” – wodór (śmiech).

W słowie wstępnym do strategii pisze pan, że „dostęp do taniej energii elektrycznej zdecyduje o rozwoju Polski w kolejnych dekadach”. Strategia pozwoli to osiągnąć?

Może nas do tego przybliżyć. Jesteśmy operatorem systemu przesyłowego. Nie odpowiadamy więc chociażby za poziom cen dyktowanych przez rynek. My tylko próbujemy tak zoptymalizować warunki rynkowe – oczywiście w porozumieniu z administracją, z Ministerstwem Energii, z Ministerstwem Klimatu i Środowiska (MKiŚ) – żeby w efekcie ceny były jak najbardziej przystępne.

Reklama
Reklama

W strategii PSE nie podało, ile będzie kosztować jej realizacja. Dlaczego?

Nie podaliśmy, dlatego że mówimy o 2040 r. i z obecnej perspektywy trudno jest nam ocenić, ile dokładnie będą wynosić nakłady inwestycyjne. Rok temu prezentowaliśmy plan rozwoju sieci przesyłowej, który wycenialiśmy na 66 mld zł do 2037 r. Te kwoty są aktualne.

W strategii bardziej skupiamy się na potrzebnych działaniach i wyzwaniach. Chcielibyśmy jednak, aby ta kwota była mniejsza dzięki optymalizacji inwestycji pod kątem budowy nowych linii energetycznych. Tak zwana ustawa sieciowa, która na to pozwoli, być może jeszcze w tym roku trafi na posiedzenie Rady Ministrów. Chcemy budować infrastrukturę tam, gdzie jest realna potrzeba i zainteresowanie inwestorów. Nie chcemy marnować publicznych środków na sieci, które za kilka lat będą użytkowane w niewielkim stopniu. Z drugiej jednak strony będziemy wydawać więcej na bezpieczeństwo naszej infrastruktury.

Przejdźmy do konkretów. W strategii zakładacie, że w 2040 r. udział OZE w produkcji energii będzie wynosił 66 proc., a Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), który wyszedł w sierpniu z MKiŚ, wskazywał na blisko 80 proc.

My bazujemy na najnowszej wersji KPEiK, która redukuje ten poziom do ok. 66 proc. na rzecz m.in. magazynów energii i atomu. Zakładamy, że upowszechnienie magazynowania energii spowoduje dynamiczny rozwój OZE i ten rynek w pewnym momencie się wysyci. Z kolei w miejsce źródeł konwencjonalnych wejdą jądrowe.

Ile węgla energetyka będzie potrzebować w 2030 r.?

Tego nie ma w naszej strategii, bo to jest strategia operatora systemu przesyłowego. To sprawa spółek, w jaki sposób rozwiążą problem optymalizacji swoich źródeł wytwórczych. Widzimy oczywiście trend budowy bloków gazowych, który jest głównym czynnikiem zmiany.

Czytaj więcej

Więcej OZE, a mniej węgla. To recepta rządu na spadek cen energii. Znamy strategię

Kilka tygodni temu wspominał pan, że w 2030 r. zapotrzebowanie na węgiel wyniesie 7 mln ton…

I to podtrzymuję, ale nie ma o tym słowa w strategii PSE, bo ona tego nie dotyczy. Chciałbym tylko podkreślić, że jako operator odpowiedzialny za bezpieczeństwo systemu tylko przynosimy informację, np. dotyczącą zobowiązań w zakresie budowy nowych bloków czy proporcji kosztów między wytwarzaniem energii elektrycznej z węgla czy gazu. Długoterminowe prognozy dla rynku gazu mówią, że będzie taniej, bo surowca będzie coraz więcej, podobnie jak terminali LNG w różnych miejscach na świecie.

Reklama
Reklama

Głównym celem strategii jest budowa systemu energetycznego, który w 2035 r. będzie gotowy do stabilnej pracy w warunkach bezemisyjnej energetyki. Co to oznacza ta gotowość?

Przez część roku w systemie elektroenergetycznym nie będą musiały pracować źródła emisyjne. Nie znaczy to, że w ogóle ich nie będzie, ale ze względów ekonomicznych będą wchodziły do systemu tylko wtedy, gdy będzie brakowało energii ze źródeł odnawialnych. Musimy się na to przygotować poprzez rozwiązania rynkowe, legislacyjne i techniczne. To nie ma nic wspólnego z przestawieniem się na 100 proc. OZE przez cały czas. Chodzi o przygotowanie systemu do pracy w ten sposób przez krótkie okresy, bo nie ma gwarancji, że zasoby, którymi dysponujemy obecnie, będą dostępne także za 10-15 lat. Już teraz miewamy godziny, kiedy udział OZE w produkcji energii zbliża się do 90 proc.

W grudniu odbyła się ostatnia aukcja rynku mocy w formie, jaką znaliśmy. Co będzie do 2030 r. i potem?

Mechanizmy mocowe zostaną z nami na długo, jednak muszą być zmienione. Wspieramy Ministerstwo Energii w pracach nad nowymi rozwiązaniami, które będą wspierać dekarbonizację i zapewniać bezpieczeństwo systemu. Chcielibyśmy przede wszystkim umożliwić konkurencję w obrębie poszczególnych technologii. Przykładowo potrzebne są i magazyny, i elektrownie gazowe, ale do różnych celów. Obecnie magazyny konkurują z gazem w ramach jednego mechanizmu, przez co sztucznie ograniczamy oba rodzaje zasobów i przez to pozbawiamy się potrzebnych narzędzi.

Nadal nam grozi luka mocowa w latach 2029-2030 r.?

Problem jest, ale znacznie mniejszy niż jeszcze rok temu. Pojawi się wiele magazynów energii i elektrowni gazowych, które ten problem mogą rozwiązać, ale jeszcze nie wyeliminowaliśmy ryzyka całkowicie. Kluczowe są lata 2028-2030, kiedy kończy się okres wsparcia dla starszych elektrowni węglowych, a flota gazowa wciąż będzie w budowie.

Czytaj więcej

Jak bilansować OZE, by rachunki za prąd nie wzrosły?

Czyli starsze elektrownie mogą pracować nie do 2028 r., ale do 2030?

Nie wszystkie, ale wybrane elektrownie węglowe najprawdopodobniej będziemy musieli jeszcze utrzymać w systemie energetycznym. To będzie krytyczny moment, przez który musimy przejść.

Spółki mogą przecież same wydłużyć ich życie jeszcze o rok-dwa…

I w ten sposób narażać się na straty finansowe? Tak działać nie chcemy. Musimy stworzyć mechanizm, w którym ekonomicznie będzie można jeszcze część tych elektrowni węglowych pozostawić w systemie w dużej mierze w rezerwie. Mamy rok, może nawet dwa lata, by taki mechanizm dopracować, przekonać do niego Komisję Europejską i zatwierdzić.

Reklama
Reklama

Dzień po prezentacji waszej strategii rusza aukcja offshore na drugą fazę rozwoju morskich farm wiatrowych. Jaka będzie cena finalna po zakończeniu aukcji?

Nie zdziwię się, jeśli aukcja przyniesie cenę powyżej 450 zł za MWh.

W strategii wskazujecie, że być może system będzie musiał być gotowy na 18 GW mocy z offshore…

Taki potencjał wskazują rządowe dokumenty, ale nie jest jasne, czy faktycznie tak będzie. Pod taką moc musielibyśmy np. wybudować odpowiednią moc w gazie do stabilizacji pracy systemu.

W strategii jest 12 celów, w których mowa głównie o bezpieczeństwie…

Nie tylko, ale owszem, przykładamy do tego zagadnienia dużą wagę. Podkreślamy to, że energetyka rozproszona jest energetyką bezpieczniejszą z punktu widzenia fizycznego, ale na pewno trudniejszą do obrony z punktu widzenia ochrony cybernetycznej. Dotyczy to inwerterów, magazynów itd. Tę sytuację należy opanować. Mówiliśmy o tym w pakiecie antyblackoutowym i teraz to powtarzamy: będziemy przeznaczać znaczące pieniądze na cyberbezpieczeństwo. Druga kwestia to jest oczywiście bezpieczeństwo fizyczne, dlatego podpisaliśmy umowę ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego, inwestujemy w ochronę antydronową i przed aktami sabotażu. Wiemy, że w coraz większym stopniu musimy to zrobić sami. Bronić będą nas siły zbrojne, ale chronić musimy się sami.

W ramach strategii PSE mówi o konieczności wglądu w to, co dzieje się w sieci niskich i średnich napięć, a więc u operatorów systemów dystrybucyjnych, którzy są z natury rzeczy niezależni…

I nikt tego nie ma zamiaru podważać i rościć sobie prawa do większej kontroli nad ich działalnością. Musimy się jednak standaryzować jako branża, używać tych samych procedur i narzędzi. Chociażby tzw. rynek elastyczności i rynek usług systemowych do pewnego stopnia musi być jednolitym rynkiem. Musimy wspólnie określać, jakie mamy zasoby w sieci, decydować, co będzie wykorzystywane na szczeblu OSD (operatorów systemu dystrybucyjnego – red.), a co przez PSE. Bez bardzo bliskiej współpracy między operatorami nie jesteśmy w stanie bezpiecznie prowadzić systemu. Dzisiaj przez naszą sieć najwyższych napięć przepływa okresowo 40 proc. energii, a za chwilę pewnie 20 proc. Tymczasem system wciąż stanowi jednolitą całość. Bez lepszej koordynacji działań nie uda nam się utrzymać jego stabilnej pracy.

Weźmiecie udział w dyskusji o nowym modelu taryf dystrybucyjnych, o czym mówi minister energii?

Tak, naszym zdaniem trzeba na nowo zdefiniować kształtowanie taryf za energię elektryczną i za jej dostarczenie. Musimy pamiętać, że ilość energii przepływającej przez sieci najwyższych napięć będzie maleć. W strategii zauważamy to wyzwanie, ale więcej w sprawie taryf będziemy mówić w przyszłorocznej strategii finansowej. Prawo musi w końcu uwzględniać, że mamy 1,5 mln prosumentów, którzy w ciągu roku pobierają z sieci pewnie około jednej czwartej potrzebnej im energii elektrycznej.

Reklama
Reklama

Jak może wyglądać przyszła taryfa i finalnie rachunek za prąd?

Jak abonament za telefon. Płacimy za to, co mamy gwarantowane w stałej opłacie abonamentowej. Za dodatkowe usługi, które wykraczają poza abonament, płacilibyśmy więcej. Przedmiotem dyskusji pozostaje oczywiście, jakie usługi znajdą się w podstawowej opłacie.

Tę debatę otworzył prezydencki projekt ustawy o obniżce cen energii…

Cieszymy się, że Kancelaria Prezydenta zauważyła problem obecnych taryf. My te rozmowy prowadzimy od dawna i jesteśmy w nie mocno zaangażowani.

PSE korzysta z WACC (średni ważony koszt kapitału). Ile wynosi u was ten wskaźnik?

W naszym przypadku jest to tyle, ile domaga się prezydent, a więc 7 proc. Jesteśmy pod bardzo wysoką presją Urzędu Regulacji Energetyki. Musimy utrzymać częstotliwość i gwarantować niezawodność dostaw niezależnie od tego, ile energii będzie przepływało przez sieć PSE. I to jest oczywiście pewien problem, także pod względem tego, kto powinien za to zapłacić. Doceniam, że przy okazji prezydenckiego projektu pojawiła się wzmożona dyskusja. Sam projekt nie dotyczył jednak obniżenia rachunków, ale przerzucania kosztów na kogoś innego.

Mówi pan „przerzucanie kosztów”… Mam wrażenie, że to jakby spotkało się kilku kolegów, dobrze zjedli, potańczyli, przychodzi kelner z rachunkiem, ale nikt nie chce zapłacić i przesuwa rachunek do kolegi. Kto powinien zapłacić rachunek za transformację?

Dokładnie to proponują autorzy prezydenckiego projektu – podanie rachunku dalej koledze. Odpowiadając na pana pytanie, ci koledzy mogą zawsze wystawić „fakturę na firmę”, czyli na budżet państwa. Chcemy uniknąć problemu „podawania dalej” rachunku, którego nikt zapłacić nie chce. W związku z tym musimy tak optymalizować nasze działania, żeby nie powodować tzw. kosztów osieroconych, czyli nie budować sieci, która za 10 lat okaże się niepotrzebna.  Staraliśmy się pokazać w naszej strategii, że dylematów związanych z prowadzeniem systemu jest bardzo dużo, a pewników bardzo mało. Koszty transformacji i koszty na rachunku za prąd finalnie będą jednak niższe.

O rozmówcy

Grzegorz Onichimowski

Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych od 1 marca 2024 r. Przedsiębiorca i menedżer z ponad 30-letnią praktyką w sektorach energetyki i IT. Ekspert Instytutu Obywatelskiego i współtwórca programu energetycznego Koalicji Obywatelskiej. Współtwórca i prezes w latach 2002–2012 Towarowej Giełdy Energii. Konsultant w wielu firmach sektora energetycznego w Polsce, Europie i USA. W latach 2015–2019 pomagał tworzyć rynek energii w krajach Zatoki Perskiej. Absolwent Politechniki Warszawskiej oraz SGH.

Energetyka Zawodowa
Trzęsienie ziemi w PGE. Prezes energetycznego koncernu Dariusz Marzec odwołany
Energetyka Zawodowa
Orlen sukcesywnie skupuje akcje Energi. W tle raport o wartości spółki
Energetyka Zawodowa
Orlen zaczyna skup akcji Energi. Pierwsze transakcje warte 31,6 mln zł
Energetyka Zawodowa
KNF wie, kto mógł naruszyć prawo. Chodzi o nagły wzrost kursu akcji Energi
Energetyka Zawodowa
Co zyska Energa, pozostając w Orlenie? Niepokój inwestorów mniejszościowych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama