Jeśli chcemy uwolnić polskie miasta od samochodowych zanieczyszczeń powietrza, nie ma innej metody niż wyznaczanie stref czystego transportu. W kraju importującym około miliona używanych samochodów rocznie jedynie w taki sposób można przekonać kierowców do kupowania nowszych aut. Transport jest jednym z dwu najważniejszych źródeł zanieczyszczeń na obszarach zurbanizowanych w Polsce.
Jak wskazują modele opracowane dla Krakowa czy analiza wykonana dla Warszawy, transport odpowiada za 40 do 60 proc. zanieczyszczenia. Szansą na ograniczenie emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu jest stopniowe i systematyczne ograniczanie przejazdów najbardziej szkodliwych samochodów.
Poważne błędy Ministerstwa Klimatu
Aby dokonać zmiany na lepsze, polskie miasta muszą pójść drogą obraną przez inne europejskie metropolie – wprowadzić na swoim terenie strefy czystego transportu (SCT), czyli obszary, do których mogą wjechać tylko pojazdy emitujące jak najmniej szkodliwych substancji.
W Polsce tworzenie takich stref jest obecnie bardzo utrudnione. Wprawdzie w zaproponowanej nowelizacji ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych stworzono nowe przepisy o strefach czystego transportu, jednakże zawarte w nich mankamenty sprawiają, że w praktyce nowe strefy nie pomogą w poprawie jakości powietrza.
W czym tkwi podstawowy błąd ministerialnego projektu? Zabrakło objęcia przepisami wszystkich pojazdów i jasnych zasad umożliwiających egzekucję wymogów. Ministerstwo nie zadbało jednocześnie o dopasowanie nowych wymogów do rzeczywistości społeczno-gospodarczej.