– Jest taka mnogość planów inwestycyjnych, że niektóre z nich – tak jak Łagisza w Tauronie – zostaną zamrożone. Z czasem powinna nastąpić gradacja ważności projektów – twierdzi Robert Maj z Haitong Banku.
Według Piotra Dzięciołowskiego z DM Citi Handlowego energetyka nie do końca wie, w którym kierunku pójść. Dlatego gra na przeczekanie, otwierając sobie wiele opcji.
– Jeśli w ciągu trzech lat spółki rozpoczną budowę kosztownych elektrowni, to potem nawet przy zmianie warunków rynkowych i regulacyjnych nie podejmą już decyzji o wstrzymaniu projektu – przestrzega Tomasz Krukowski z DM DB.
Pierwszym momentem na weryfikację założeń może być powodzenie lub porażka przy akwizycjach. Spółki starają się bowiem o przejęcie Elektrowni Rybnik i elektrociepłowni od EDF, a także Elektrowni Połaniec od Engie. Obie transakcje mogą pochłonąć 4 mld zł. Przesądzona jest też budowa za 6 mld zł Ostrołęki, choć obok Enei i Energi może tam pojawić się inwestor finansowy.
Wśród podmiotów mogących wesprzeć ten projekt najczęściej wymienia się fundusz PFR. On też pojawia się w grupie potencjalnych partnerów dla bloków na zgazowanie węgla. Mirosław Kowalik, prezes Enei, wskazuje także na branżowych inwestorów z Japonii, którzy już budują elektrownie w tej technologii. Spółka idzie drogą wytyczoną przez poprzedników, bo także dwie poprzednie firmy energetyczne prezentujące dotąd plany mówią o partnerstwie np. dla projektu w Jaworznie (Tauron) czy Opolu (PGE). Przy tym patrzą coraz przychylniej na kapitał z Azji. To dlatego, że pozyskiwanie finansowania zewnętrznego na elektrownie węglowe jest coraz trudniejsze. – Nie należy się jednak łudzić, że chiński bank wyłoży pieniądze bezwarunkowo – przestrzegają analitycy.