Wytwórcy od przyszłego roku będą musieli sprzedawać poprzez giełdę 30 proc. produkowanego energii. To oznacza podwojenie obecnego obowiązku. O konieczności zwiększenia limitu mówiło się ostatnio bardzo często. Powodem były spadające obroty w handlu energią w kontraktach na Towarowej Giełdzie.

Podwojenie obowiązku
Na problem spadającej płynności TGE zwrócił także uwagę Narodowy Bank Polski. „To problem dla tych przedsiębiorstw przemysłowych, które kupują duże pakiety energii. Przy obecnej skali obrotów na TGE mogą mieć one trudności z realizacją większych transakcji, co w efekcie może przekładać się na wzrost kosztów energii i ich konkurencyjność” – napisał, popierając pomysł podniesienia obligo do 50 proc. To zaskoczyło część rynku, głównie dlatego, że pismo NBP pojawiło się w odpowiedzi na propozycje zawarte w projekcie nowelizacji prawa energetycznego autorstwa Platformy Obywatelskiej.
O konsensusie dotyczącym poziomu 30 proc. między grupami energetycznymi pisaliśmy już wcześniej.
– Widocznie ktoś chciał przechylić szalę na wyższy poziom obliga – komentuje stanowisko NBP jeden z menedżerów z rynku energetyki. – Generalnie dyskutowano o widełkach od 25 do 50 proc. – dodaje po chwili. Inny energetyk wskazuje jednak, że negocjacje uwzględniały jedynie kilkuprocentowe odchylenia od poziomu 25 proc. Taki obowiązek ma realizować PGE po kupnie EDF (to warunek UOKiK na realizację transakcji). Podniesienie obliga do 25 proc. poparł też w październikowej rozmowie z „Rzeczpospolitą” wiceminister energii Andrzej Piotrowski. Zaznaczył także, że istnieje jednak pewne pole negocjacji.