Reklama

Wkrótce finał losów dystrybucji. Spółki gotowe do rozmów

Spółki energetyczne szykują się na obniżenie ważnej składowej taryfy za przesył energii. Spółki roboczo szykują się na obniżenie tzw. współczynnika WACC poniżej 10 proc. Najbardziej może ucierpieć PGE. Enea, Tauron Energa podkreślają, że są chętne do rozmów o zmianie wyliczenia taryf, ale pod warunkami.

Publikacja: 08.12.2025 12:25

Dyskusja o zbyt wysokich przychodach spółek dystrybucyjnych, będących częścią grup energetycznych, k

Dyskusja o zbyt wysokich przychodach spółek dystrybucyjnych, będących częścią grup energetycznych, koncentruje się na WACC. Fot. AdobeStock

Foto: parkiet.com

Czym jest WACC, wokół którego ogniskuje się dyskusja o zbyt wysokich przychodach spółek dystrybucyjnych, będących częścią grup energetycznych? Weighted Average Cost of Capital, czyli WACC, to to średnioważony koszt kapitału. W 2025 r., podobnie jak w 2024 r., Operatorzy Sieci Dystrybucji (OSD) mają zagwarantowany zwrot z inwestycji na poziomie minimum 8,5 proc. Realnie jest to obecnie kilka procent więcej (ok. 11-13 proc.). OSD odpierają jednocześnie zarzuty, że ma to istotny wpływ na wysokość taryfy dystrybucyjnej, która jest częścią finalną naszego rachunku za prąd.

Dlaczego WACC jest ważny dla spółek?

Na początku lat 20. zdano sobie sprawę z wyzwań związanych z rosnącymi potrzebami inwestycyjnymi OSD (do 2030 r. może zostać podłączone ok. 50 GW mocy w OZE). W efekcie w 2022 r. podpisano Kartę Efektywnej Transformacji. W ramach niej minimalny poziom premii za reinwestowanie w całym okresie obowiązywania nowej metody (w latach 2023-2028) wynosi 1 proc. Wysokość premii podlega corocznej ocenie prezesa URE w ramach postępowań o zatwierdzenie taryf OSD, a jednym z kryteriów oceny będzie minimalizowanie wpływu premii na wzrost taryf dystrybucyjnych. W konsekwencji, w 2025 r., podobnie jak w 2024 r., OSD mają zagwarantowany zwrot z inwestycji na poziomie 8,5 proc. plus ewentualnie podwyższoną premię za reinwestowanie do wysokości zapewniającej realizację inwestycji wynikających z uzgodnionych planów rozwoju (biorąc pod uwagę możliwość przesunięcia w czasie niektórych inwestycji, w tym ich przyspieszenia, w całym okresie obowiązywania uzgodnionego planu rozwoju), jednocześnie zapewniając – zdaniem URE – aby zmiana wysokości taryf dystrybucyjnych była na poziomie akceptowalnym społecznie. Presja na URE, które będzie podejmowało m.in. w tej sprawie decyzje do końca roku, jest podwójna. Z tej jednej strony prezydencki projekt ustawy o obniżce cen prądu o ok. 30 proc. zakładający m.in. obniżenie WACC do 7 proc., a także ze strony Ministerstwa Energii, które zdaje się podzielać te argumenty i powołało do życia zespół do spraw poprawy efektywności kształtowania taryf sieciowych energii elektrycznej. 

- Nie wiemy, jakie będą rekomendacje ministerialnego zespołu ds. opracowania propozycji przepisów dot. kształtowania i kalkulacji taryf dla energii elektrycznej. To jest zespół, który ma zmienić sposób taryfowania dystrybucji. Zespół będzie działał w przyszłym roku, a rekomendacje będą dotyczyć taryf na kolejny rok, a nie ten najbliższy. Z punktu widzenia spółek energetycznych, jest bardzo duże ryzyko pogorszenia się otoczenia regulacyjnego – komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.

Spółki energetyczne, kiedy kilka miesięcy temu ta dyskusja kiełkowała w mediach nie traktowały możliwości obniżenia WACC jako realne zagrożenie. Dzisiaj jest inaczej i z jednej strony bronią obecnych poziomów, ale z drugiej strony są chętne do dyskusji, ale o całej taryfie dystrybucyjnej bo zdaniem spółek to nie WACC i opłaty sieciowe są problemem, ale inne koszty, które pojawiły się na rachunku jak opłaty mocowa czy OZE.

To nie WACC jest problemem cen prądu? 

Władze spółek odpierają zarzuty związane ze zbyt wysokim poziomem WACC, który jest jednym z elementów taryfy dystrybucyjnej, składowej naszego rachunku za prąd.  – Patrzymy na powołanie zespołu ds. taryf dystrybucyjnych jako grupy, która dokona przeglądu efektywności funkcjonowania modelu taryfowania i troski o koszty odbiorców końcowych wynikających z transformacji.  W moim odczuciu model kalkulacji WACC oparty o parametry makroekonomiczne, który funkcjonował do momentu podpisania Karty Efektywnej Transformacji (2022 rok), mógłby w przyszłości wrócić. Idealnym momentem byłoby zakończenie obowiązywania KET, który został określony do do 2028 roku. Dla Grup Energetycznych ważne są stabilne rozwiązania regulacyjne – podkreśla w komentarzu dla „Parkietu” Marek Lelątko, wiceprezes ds. finansowych w Enei. Karta Efektywnej Transformacji (KET) przygotowana przez URE, miała na celu podwyższyć wyporność dystrybucji i to faktycznie się wydarzyło. – KET miał w założeniu przejściowo przyspieszyć procesy inwestycyjne i wspierać spółki dystrybucyjne, które stały i nadal stoją przed wyzwaniem przyłączenia kilkudziesięciu GW mocy w OZE do sieci i spełnia swoją rolę. Dzięki KET mocno zwiększyliśmy jako Grupa nasze działania inwestycyjne i podłączyliśmy kilka gigawatów nowych mocy OZE jednocześnie istotnie poprawiając parametry jakościowe, bezpieczeństwo funkcjonowania sieci, aktywnie realizując nowe zadania wynikające z transformacji systemu energetycznego – przypomina Marek Lelątko. W 2025 r. dla Enei WACC wynosi 11,76 proc.

Reklama
Reklama

Foto: GG Parkiet

Jak przypomina wiceprezes Enei, w perspektywie ostatnich lat środki na inwestycje w dystrybucji zwiększono z poziomu ok. 1 mld zł do 3 mld zł. Zwraca uwagę na przychód regulowany, który jest w 2025 roku na poziomie 6,8 mld, z czego zwrot z zainwestowanego kapitału (WACC x wartość regulowana aktywów) wynosi 1,6 mld zł. Lelątko podkreśla, że to wcale nie WACC stanowi problem rosnącej taryfy dystrybucyjnej. – Koszty kapitału stanowią w 2025 roku ok. 20 proc. stawki dystrybucyjnej i średnio niecałe 10 proc. rachunku za energię i dystrybucję dla klienta. Na rosnące opłaty dystrybucyjne wpływ mają inne koszty pozostające poza kontrolą spółek dystrybucji, takie jak koszty PSE przenoszone w opłatach za dystrybucję i koszty opłat przenoszonych (rynek mocy, opłata OZE, kogeneracyjna – red.) – wyjaśnia Marek Lelątko. Faktycznie inne koszty na rachunku wzrosły, a najbardziej tzw. opłata mocowa. W 2026 r. wzrośnie od około 50 proc. do 62 proc. w zależności od grupy odbiorców. Dla gospodarstw domowych opłata miesięczna wyniesie od 4,29 zł do 24,05 zł netto.

Podobnego zdania jest Robert Świerzyński, prezes Energi Operatora. Zbyt niski WACC (w Enerdze to ok. 11 proc.) przede wszystkim zmniejszy środki na inwestycje po stronie OSD, co – jego zdaniem – natychmiast wpłynie na klientów poprzez wzrost liczby odmów przyłączeń do sieci, większą awaryjność sieci, spowolnienie transformacji energetycznej. – Społeczna percepcja cen energii często skupia się na dystrybucji jako „głównym koszcie” rachunku. Tymczasem dystrybucja to jedynie 20 proc. całkowitej kwoty faktury (na przykładzie Energa-Operator, taryfa dla gospodarstw domowych). Efektywnie ok. 8 proc. w tej kwocie stanowi zwrot z kapitału, który decyduje o rentowności operatora i zdolności do inwestowania. Musimy więc skończyć z mitem drogiego OSD, gdyż operatorzy od wielu lat redukują swoje koszty operacyjne, dbając o interes klienta. Niebagatelna w tym rola URE, które przy każdym procesie taryfowania dba o optymalizację kosztów i nakładów – mówi nam Robert Świerzyński.

Podobnie uważa Tauron, wskazując, że ewentualne obniżenie WACC do poziomu ok. 8,5 proc. może prowadzić do wstrzymania lub opóźnienia części inwestycji związanych z transformacją energetyczną, w szczególności przyłączania nowych źródeł OZE i magazynów energii. Proces przyłączania odbiorców końcowych powinien jednak przebiegać bez większych zakłóceń.

Jak inaczej obniżyć rachunek za prąd?

W przypadku Energa Operator mówimy o sieci elektroenergetycznej, która obsługuje OZE o mocy ok. 10 GW. Od roku 2031 sieć ta będzie wspierać wyprowadzenie ponad 10 GW mocy z farm wiatrowych na morzu i docelowo 3,72 GW z pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (do 2034 roku), przyjmując ponad 1,1 GW mocy produkowanej w tych źródłach (analizy spółki).  –   Między innymi dlatego firma realizuje inwestycje na poziomie EBITDA, co oznacza między innymi, że reinwestuje cały swój zysk. Jednym z często powtarzanych argumentów jest przekonanie, że inwestycje OSD w pełni finansowane są z taryfy. Analizy finansowe pokazują coś przeciwnego. W przypadku Energa-Operator w ostatnich trzech latach (2023–2025) taryfa pokrywała średnio ok. 90% nakładów inwestycyjnych. Pozostałe środki OSD musiały pozyskać z kapitału własnego, środków zewnętrznych, przyłączeń komercyjnych. Oznacza to, w przypadku Energa Operator, że w ostatnich latach 250 – 300 mln. środków przeznaczonych na inwestycje, pochodziło ze środków, które spółka pozyskała z innych źródeł niż taryfa. Prowadzona przez Operatorów polityka zmierza do maksymalizacji wykorzystania środków pozataryfowych, bo jest to korzystne dla odbiorców – wskazuje nam Karolina Błaszak-Lasota, Dyrektor Pionu Finansów i Regulacji w spółce Energa Operator.

Zdaniem prezesa Energi Operator, obniżenie WACC spowolni transformację.   –  Istnieją inne sposoby zapewnienia by transformacja energetyczna była sprawiedliwa i akceptowalna przez klientów. Są nimi sygnały lokalizacyjne dla inwestycji OZE i tzw. „głębokie opłaty przyłączeniowe” – bo to pozwoli obniżyć koszty transformacji w regionach o dużym nasyceniu OZE, specjalne taryfy dla klientów energochłonnych – bo w ten sposób będziemy wspierać konsumpcję energii i obniżymy koszty dystrybucji, rozwój elektromobilności – bo oznacza to wzrost odbioru w okresach doby, gdy jest jej najwięcej, (d) zachęty dla inwestorów zagranicznych by tworzyli fabryki w Polsce – podkreśla prezes  Świerzyński.

Reklama
Reklama

Spółki gotowe do rozmów. URE też

Tauron podkreśla też, że spadek WACC nie spowoduje zwiększenia zadłużenia Tauron Dystrybucji, ale nie przełoży się również na niższe stawki dystrybucyjne w 2026 r. – Wynika to z faktu, że opłaty mocowe, OZE i kogeneracyjne wzrosną, a redukcja WACC nie skompensuje tego wzrostu. Do taryfy na rok 2025 został przyjęty WACC na poziomie 10,835 proc. – podkreśla spółka. Jak wyjaśnia Michał Orłowski, wiceprezes Grupy Tauron ds. zarządzania majątkiem i rozwoju, ewentualne znaczące zmniejszenie współczynnika WACC mogłoby mieć negatywny wpływ na poziom inwestycji w Grupie.  – Zakładamy że umożliwi to dialog uwzględniający zarówno interesy odbiorców, jak i dystrybutorów energii – dodaje.

Wiceprezes PGE Maciej Górski ds. operacyjnych wskazał na niedawnej konferencji wynikowej, że dyskusja wokół WACC to tylko „element szerszego obrazka” i dodał, że są także inne opłaty w taryfach, a także sam koszt produkcji energii. – Jesteśmy gotowi na dyskusje dot. WACC, ale w szerszym kontekście całego rynku energii i podłączeń nowych źródeł do sieci elektroenergetycznej, zwłaszcza jeśli mamy takie ambicje jako rynek – powiedział. WACC w przypadku PGE wynosi na 2025 r. 12,96 proc. To najwyższy poziom ze wszystkich spółek, dlatego też PGE może najmocniej odczuć zmiany w WACC. Dla PGE może to oznaczać mniejsze inwestycje, ale z tego, co słyszymy, argumentem, aby ta ew. obniżka nie była zbyt drastyczna jest fakt, że PGE odpowiada także za dostawy energii i infrastrukturę dystrybucyjną m.in. dla wojska na wschodzie kraju. Na niekorzyść PGE może działać jednak fakt, że nakłady inwestycyjne na dystrybucję w ujęciu memoriałowym za pierwsze trzy kwartały tego roku są niższe rok do roku o 12 proc. (wynoszą 2,3 mld zł), a przy przyłączaniu nowych odbiorców ten spadek nakładów wynosi 22 proc. (do 883 mln zł). To jednak tylko dane za niecały rok i mniejsze okresowo wydatki mogą być np. efektem przetargów i rozpoczynania nowych etapów inwestycji.

Ministerstwo Aktywów Państwowych, główny akcjonariusz spółek energetycznych, które w takich sytuacjach zwykle stawał po stronie spółek teraz (przynajmniej na razie) kieruje uwagę na URE, wskazując, że po stronie prezes tej instytucji „leżą kompetencje” i to ona „odpowiada” za kluczowe decyzje ws. taryf. Co na to sama zainteresowana? Prezes Renata Mroczek pytana przez nas o ministerialny zespół ds. taryf podziela argumenty, że postępująca transformacja energetyczna i rosnący udział OZE będą wymuszać zmianę modelu rynku i taryf.  – Tak wydarzyło się np. w Danii, gdzie udział OZE jest bardzo wysoki (ponad 70 proc.), ale tam za stabilizację systemu odpowiada m.in. rozwinięta energetyka rozproszona oraz dynamiczne modele taryfowe – mówi. Podkreśla jednak, że jeśli chcemy faktycznie obniżyć ceny energii w Polsce, powinniśmy przede wszystkim dążyć do obniżenia kosztów wytwarzania energii oraz zagospodarowania „zielonej” energii, którą dziś tracimy np. w wyniku redysponowania. To właśnie koszt samej energii odpowiada nadal za ok. 50 proc. wartości rachunku. Nowe taryfy za energię i przesył na 2026 r. URE zatwierdzi do 17 grudnia. 

Elektroenergetyka
Mimo decyzji sądu elektrownia PGE może działać. W tle dyskusja o Parku Narodowym
Elektroenergetyka
Czekają nas problemy z prądem? Poważne ostrzeżenie dla polskiej energetyki
Elektroenergetyka
PGE zaczyna od gazu w Krakowie, a skończy na hubie ciepła dzięki elektryfikacji
Elektroenergetyka
Dariusz Marzec: PGE nie opuszcza Gryfina. Chce tam wydać 7 mld zł
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Elektroenergetyka
Gra o niepodległość Energi wchodzi w decydującą fazę
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama