Coraz mniej czasu na ochronę przed wysokimi rachunkami cenami ciepła

Z początkiem roku może pogłębić rozjazd cenowy w dostawach ciepła dla wielu gospodarstw domowych. Mrożenie podwyżek cen do 40 proc. dobiegnie końca wraz z końcem roku i dla wielu miast oznaczać to może podwyżki od 50 do nawet 100 proc. Branża ciepłownicza apeluje o tymczasowe wydłużenie tego mechanizmu z korektą, która pozwoli ciepłowniom nie dopłacać do tego mechanizmu.

Publikacja: 26.11.2023 22:27

Z początkiem roku może pogłębić rozjazd cenowy w dostawach ciepła dla wielu gospodarstw domowych

Z początkiem roku może pogłębić rozjazd cenowy w dostawach ciepła dla wielu gospodarstw domowych

Foto: AdobeStock

Obecne ceny ciepła są zamrożone. Podwyżki, które w tym roku pojawiły się, nie mogły przekroczyć niezależnie od lokalizacji i paliwa 40 proc. względem cen z września 2022 r. "Ustawa ta jednak obowiązuje tylko do końca roku. Owszem, jedne ze składowych kosztów produkcji, a więc ceny węgla i gazu spadły na rynkach światowych, ale daleko jeszcze stosunkowo niskich poziomów z czasów przed kryzysem energetycznym. Podpisujemy jednak kontrakty długoterminowe na dostawy surowca. Jeśli pod względem prawnym nic się nie zmieni, dojść może rozwarstwienia cen ciepła w naszym kraju. Będą przedsiębiorstwa ciepłownicze, gdzie podwyżki mogą sięgnąć od 50 – 100 proc. Będą też takie, gdzie podwyżek cen ciepła nie będzie. To zróżnicowanie wynika z bardziej regionalnego charakteru ciepła, dostaw surowców i źródła zasilania" – mówi Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Czytaj więcej

Zima nie wstrząsnęła rynkiem gazu

Błąd w ustawie 

Obecny system mrożenia cen i rekompensaty jednak nie pozwala firmom ciepłowniczym w pełni pokryć strat w efekcie mrożenia podwyżek cen ciepła. "Przedsiębiorstwa ciepłownicze stosują w rozliczeniu opusty z odbiorcą ciepła. Brakującą kwotę wypłaca firmom Zarządca Rozliczeń. Błąd polega na tym, że kwota rekompensat nie pozwala w pełni pokryć strat, w efekcie firmy ciepłownicze mają coraz większą stratę. Przedsiębiorstwa nie chcąc narażać się ew. kary za zbyt dużą pomoc publiczną. Firmy się zadłużają. Proponujemy wydłużenie tego systemu co obecnie obowiązuje teraz, ale z poprawką, która wyeliminuje ten błąd o którym mówimy" – proponuje prezes Szymczak. Wskazuje, że przez kolejne 6 miesięcy przyszłego roku, nowy rząd powinien opracować nowe, długofalowe rozwiązanie, które nakierowane byłoby na pomoc dla najuboższych. Ile te uchybienia prawne mogą korzystać firmy energetyczne? Od kilkuset tys. do nawet kilku mln złotych na przedsiębiorstwo. Jak mówi Szymczak, zmiany są konieczne jak najszybciej, ale nie musi być ta ustawa przeprowadzona jeszcze w tym roku, a wystarczy, że przed rozliczeniem pierwszej faktury.  "Wystarczy, że ustawa zostanie przyjęta w połowie stycznia, był przed rozliczeniem faktury za styczeń 2024 r." – dodaje prezes Izby.

Kolejnym krokiem jest transformacja energetyczna. Warunkiem kluczowym do przeprowadzenia transformacji jest poprawa rentowności przedsiębiorstw ciepłowniczych, która może zapewnić wkład własny – konieczny, by móc skorzystać z zewnętrznych źródeł finansowania. "Sytuacja ciepłownictwa od lat z uwagi na rozwiązania prawne regulujące ceny, nie jest ciekawa. W 2022 r., rentowność brutto branży ciepłowniczej kształtowała się na poziomie minus 22 proc. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna ciepłownictwa systemowego wpływa na brak inwestycji w transformację ciepłownictwa, a tym samym ma bezpośrednie przełożenie na wysokie ceny ciepła. Bez poprawy płynności finansowej firm ciepłowniczych sektor nie zrealizuje transformacji, która mogłaby powstrzymać podwyżki ciepła" - mówi prezes. 

Nowa koalicja rządząca będzie chciała przedłużyć obecny system ciepła. Nieoficjalnie wiemy, że eksperci Koalicji Obywatelskiej rozmawiają o mrożeniu cen ciepła z branżą ciepłowniczą. 

Czytaj więcej

Tauron już korzysta z decyzji Brukseli i wydłuża życie ośmiu starym elektrowniom

Ceny węgla krajowego wyższe niż importowanego 

Odrębną sprawą są ceny paliw – węgla i gazu na przyszły roku, tu rozmowy z dostawcami na przyszły rok są na zaawansowanym etapie. Polska Grupa Górnicza złożyła przedsiębiorstwom ciepłowniczym propozycje zawarcia aneksów do dotychczasowych wieloletnich umów. "Z tego co się dowiadujemy od naszych członków, PGG złożyła dwa warianty do aneksów. Dzisiaj cena za GJ energii to 39 zł, zaś teraz – po uwzględnieniu spadku cen surowców – PGG zaproponowała 33 GJ za jeszcze IV kw. tego roku, a za cały przyszły rok 28 zł za GJ. W drugim wariancie zaproponowano spółkom za IV kw. tego roku oraz za cały 2024 r. 28 zł za GJ. Z naszych informacji wynika, że już ok. 50 przedsiębiorstw ciepłowniczych, które są gotowe przyjąć warunki PGG. W większości firmy wybierają drugi wariant" – mówi Szymczak. Cena jest i tak znacznie wyższa niż rynkowa, bo ocenie na rynkach światowych energia z węgla wyceniana jest na ok. 20 zł za GJ. – Węgiel z importu jest więc tańszy niż krajowy, ale firmy chcą utrzymać kontrakty z PGG, aby mieć pewność dostaw surowca. Ceny jednak jak widać spadają, co także widać na aukcjach, gdzie za GJ ceny pojawiają się już na poziomie 20 zł.

Zgodnie z umowami z PGG, przedsiębiorstwa muszą odebrać minimum 80 proc. wolumenu ujętego w umowach długoterminowych, dlatego też ta przestrzeń na zwiększenie wykorzystywanego węgla z importu jest ograniczona. "Ceny pokazują nam wprost, że węgiel z importu jest co do samej ceny tańszy, ale firmy wolą mieć zapewnione stałe dostawy, a to od PGG kosztuje"  – mówi prezes. Na rynku ciepłowniczym potrzeba jest ok. 5 mln ton. PGG dostarcza 1,7 mln ton węgla,300 tys. Węglokoks., a pozostałe 3 mln ton pochodzi z importu.

Zaś co do gazu, PGNiG OD składa różne oferty cenowe. Są ciepłownie, które mają po 800 zł za MWh. Do takich firm zgłasza się PGNiG OD, który oferuje gaz w kolejnych miesiącach po cenach światowych wraz z narzutem 350 zł, pod warunkiem utrzymania tej ceny na dwa kolejne. "Nikt takich umów nie podpisze. Są jednak i takie przedsiębiorstwa, którym oferowana jest cena gazu z rynku światowego z narzutem rzędu kilkanaście zł. Nie wiemy gdzie jest kryterium składania propozycji" – dodaje Szymczak.

Krajowy system ciepłowniczy jest jednym z największych w Europie. Z ciepła systemowego w Polsce korzysta 52,2 proc. gospodarstw domowych. Koncesjonowaną działalność w zakresie produkcji i dystrybucji ciepła systemowego prowadzi ok. 400 przedsiębiorstw, które zarządzają sieciami ciepłowniczymi o długości ponad 22 570 km. Łączna moc zainstalowana wynosi 53 tys. MW. Polskie ciepłownictwo uzależnione jest od węgla, którego udział w 2022 r., stanowił 66,2 proc. Wprawdzie dywersyfikacja paliw postępuje (w 2017 udział węgla wynosił 74 proc.), ale zbyt wolno, aby sprostać zmianom gospodarczym i wytycznym UE dotyczącym zmniejszenia emisji zanieczyszczeń.

Obecne ceny ciepła są zamrożone. Podwyżki, które w tym roku pojawiły się, nie mogły przekroczyć niezależnie od lokalizacji i paliwa 40 proc. względem cen z września 2022 r. "Ustawa ta jednak obowiązuje tylko do końca roku. Owszem, jedne ze składowych kosztów produkcji, a więc ceny węgla i gazu spadły na rynkach światowych, ale daleko jeszcze stosunkowo niskich poziomów z czasów przed kryzysem energetycznym. Podpisujemy jednak kontrakty długoterminowe na dostawy surowca. Jeśli pod względem prawnym nic się nie zmieni, dojść może rozwarstwienia cen ciepła w naszym kraju. Będą przedsiębiorstwa ciepłownicze, gdzie podwyżki mogą sięgnąć od 50 – 100 proc. Będą też takie, gdzie podwyżek cen ciepła nie będzie. To zróżnicowanie wynika z bardziej regionalnego charakteru ciepła, dostaw surowców i źródła zasilania" – mówi Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Pozostało 86% artykułu
Ciepło
Ciepło z serwerowni dla miasta? W Poznaniu sprawdzą, czy to możliwe
Ciepło
Elektrociepłownia z Litwy trafi na Ukrainę. Dojedzie w częściach
Ciepło
Nowa technologia ma zastąpić pompy ciepła i klimatyzatory. Niemcy szykują „rewolucję”
Ciepło
Niski poziom wód niestraszny elektrowniom. Latem pojawia się nowy problem
Ciepło
Nowy podatek od ogrzewania może za kilka lat wzrosnąć czterokrotnie