Miarka się przebrała – do takiego wniosku musieli dojść księgowi Tauronu. Koncern odciął w tym tygodniu od dostaw prądu położoną w Małopolsce elektrociepłownię Andrychów. Przestoje w dostawach prądu dotknęły kilkudziesięciu miejscowych firm, a 20 tys. mieszkańców grozi brak ciepłej wody.
CZYTAJ TAKŻE: Ciepło może zdrożeć o jedną trzecią
Interwencja Tauronu może być zaledwie początkiem. – Obecnie Elektrociepłownia Andrychów nie jest w stanie regulować bieżących płatności w stosunku do partnerów instytucjonalnych, np. Tauron Dystrybucja czy PGNiG, oraz spłacać rosnących innych zobowiązań – informował burmistrz Andrychowa Tomasz Żak już w połowie miesiąca. W tym samym czasie do firmy wchodził komornik, co definitywnie przypieczętowało mizerię elektrociepłowni.
– Utrzymanie się takiej sytuacji grozi w najbliższej perspektywie zaprzestaniem podstawowej działalności tej spółki – dorzucał burmistrz. Miasto, które dotychczas miało symboliczne 5 proc. udziałów w lokalnej instalacji, chce ratować zakład poprzez specjalnie do tego celu powołaną spółkę. Innymi słowy, wziąć elektrociepłownię w pełni na własny garnuszek. W mniejszym czy większym stopniu podobny los mogą podzielić również inne elektrociepłownie w Polsce.
Brzemię uprawnień
Przyczyn rozgrywającego się w Andrychowie dramatu może być wiele, ale oficjalnie najważniejsza jest cena pozwoleń na emisję CO2. – Jeżeli ktoś nie zabezpieczył sobie kwestii potencjalnych zwyżek cen w kontraktach terminowych albo nie zrobił sobie zapasu pozwoleń na emisje, to przy skoku cen z 15 do 25 euro za tonę wyemitowanego CO2 znalazł się z ręką w nocniku – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z analityków rynkowych. – W perspektywie przyszłego roku firmom w takiej sytuacji trudno będzie przetrwać – słyszymy z kolei w CIRE.
– Trzeba też brać pod uwagę, że hasło „pozwolenia na emisje” stało się wygodnym wytłumaczeniem rozmaitych innych problemów – przestrzega nas analityk. Rzeczywiście, problemów ciepłownictwu systemowemu nie brakuje. Z danych Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie wynika, że np. zyski operacyjne w zbadanej części sektora kogeneracji „wykazują stratę w wysokości około 2,7 zł na każdy GJ sprzedanego ciepła, w 2019 r. szacowana strata wyniesie około 3,7 zł/GJ”. – Oznacza to, że przy wolumenie sprzedaży ciepła na poziomie około 170 PJ rocznie strata sektora kogeneracji wyniesie około 480 mln zł w 2018 r. i ok. 650 mln zł w 2019 r. – czytamy w opracowaniu Izby.