Po przyjęciu ustawy o mrożeniu cen energii i bonie energetycznym możemy oszacować skalę podwyżek. W przypadku prądu jest ona stosunkowo niewielka, zwłaszcza jeśli zestawimy to z tym, o ile mogłyby skoczyć ceny, gdyby nie wydłużenie okresu ich mrożenia, choć już na nieco wyższym poziomie niż obecnie. – Brak działań spowodowałby wygaśnięcie dotychczasowych instrumentów wsparcia w drugiej połowie 2024 r. W konsekwencji wysokość rachunku za energię elektryczną dla większości odbiorców w gospodarstwach domowych wzrosłaby o ok. 62 proc. względem rachunku w pierwszej połowie 2024 r. – twierdzi resort klimatu i środowiska, który przygotował projekt ustawy.
Obecnie cena mrożona jest na poziomie 412 zł za MWh (sam koszt energii na rachunku, bez innych opłat). Teraz ta kwota wzrośnie do 500 zł dla gospodarstw domowych oraz 693 zł/MWh dla samorządów i podmiotów użyteczności publicznej, a także MŚP.
Zapłacimy więcej za prąd, gaz i ciepło
Co te ceny oznaczają w praktyce dla naszych portfeli? Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2022 r. średnie zużycie energii elektrycznej na jednego odbiorcę (gospodarstwo domowe) w Polsce wyniosło 1,84 MWh. Realna skala podwyżki dla naszych portfeli może więc wynieść średnio ok. 100 zł za pozostałe sześć miesięcy tego roku, w zależności od zużycia.
Dodatkowo ustawa zobowiązuje sprzedawców energii do zmiany taryfy na energię, która obecnie wynosi 739 zł za MWh. Nie płacimy tyle, bo cenę mamy zamrożoną. Służy ona jedynie do oszacowania wielkości rekompensat spółkom za mrożenie cen energii. Według MKiŚ taryfa ta może od lipca do czerwca 2025 r. być na poziomie ok. 598 zł za MWh. Podobne szacunki (w pobliżu 600 zł/MWh) podaje Urząd Regulacji Energetyki. Czy tak się stanie, będzie już zależało od złożonych wniosków taryfowych. Spółki deklarują, że będą przedkładać wnioski taryfowe, które są przygotowane w oparciu o uzasadnione koszty wykonania tej usługi, ale wskazują na konieczność wypłaty rekompensat.