W ubiegłym tygodniu rząd zaprezentował plan wprowadzenia limitu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych (693 zł/MWh), a także dla małych i średnich firm, odbiorców wrażliwych oraz samorządów (785 zł/MWh). W przypadku gospodarstw domowych oznacza to podwyżkę cen o około 70 proc. w porównaniu z bieżącym rokiem. Projektem na najbliższym posiedzeniu ma zająć się Sejm.
Czytaj więcej
Rachunek za prąd statystycznego gospodarstwa domowego zwiększy się w 2023 r. o niespełna 11 proc. – szacują ekonomiści z banku Citi Handlowy.
Przedsiębiorcy ucierpią, ale mniej
Zgodnie z projektem ustawy, od 1 grudnia do końca 2023 r. maksymalna cena prądu dla mikro, małych i średnich firm będzie wynosić 785 zł/MWh (o 18,2 proc. więcej niż w I poł. 2022 r.). – Cena energii elektrycznej w warunkach wolnorynkowych dla dużych przedsiębiorstw w 2023 r. może jednak przekroczyć nawet 1200 zł/MWh (+82 proc) . Tyle wynosił przeciętnie w październiku br. kontrakt na dostawę prądu w przyszłym roku. Dodatkowo, w przypadku cen gazu nie zostały ogłoszone plany rządu mające na celu ustalenie ich maksymalnego poziomu – podkreślają analitycy Credit Agricole. W październiku br. kontrakty terminowe wyceniały cenę gazu w 2023 r. na poziomie wyższym o 84 proc. niż w I poł. br. Dalszych wzrostów kosztów energii można spodziewać się w również przypadku dostaw ciepła. W tym przypadku sytuacja jest jednak bardziej zróżnicowana niż w przypadku prądu i gazu (brak giełdy) i trudno jednoznacznie przewidzieć skalę podwyżek. – Ponadto, część firm nie używa ciepła sieciowego do ogrzewania, tylko gazu lub prądu. Należy również pamiętać, że niektórym przedsiębiorstw wkrótce skończą się długookresowe kontrakty na dostawę energii zawarte w warunkach dużo niższych cen, a tym samym dopiero wówczas odczują one szok kosztowy – podkreślają analitycy.
Zaproponowane w projekcie ustawy ceny maksymalne, są niższe od tych, które w swoich propozycjach cenowych przesyłali do MŚP oraz samorządów spółki obrotu. Będą to jednak nadal kilkukrotne podwyżki względem normy sprzed 2021. – To łagodzenie jednak skutków problemów, a nie jego likwidacja – mówi ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz i dodaje, że to spółki obrotu energią poniosą największy ciężar wynikający z mrożenia cen energii. – Szoki związane z cenami energii przetaczają się już teraz przez gospodarkę, a ich skutki będą trwać jeszcze przez 2- 3 lata. Wówczas może dojść do wyeliminowania wąskich gardeł w szeroko pojętym systemie energetycznym Europu – mówi ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz. Wskazał jednak, że jeśli wzrost cen nie zostanie powstrzymany, to wówczas to wyeliminuje popyt na energię. – Ceny maksymalne rozumiem jako poszukiwanie balansu – dodał.
Podwyżki dla odbiorców indywidulanych niewielkie
Patrząc na odbiorców indywidulanych, podwyżka cen prądu dla większości gospodarstw domowych będzie niewielka. -Wynika to z faktu – jak podają analitycy banku Citi Handlowy – że nowe limity są wprowadzane obok (a nie zamiast), wcześniejszego zamrożenia cen energii dla gospodarstw zużywających rocznie do 2 MWh. – Ponad 51 proc. gospodarstw domowych nie przekracza tego limitu, a pozostałe gospodarstwa będą płacić wyższe rachunki tylko w tej części, która przekracza 2 MWh. Według naszych szacunków uwzględniających strukturę zużycia prądu, średni wzrost rachunku za prąd może w takim razie sięgnąć od dziesięciu do kilkunastu procent (w zależności od wzrostu opłat dystrybucyjnych) – czytamy w analizie banku. Jak wynika z obliczeń wszystkich składowych rachunku za energię przeciętny Kowalski płaci w tym roku ok. 1200 – 1300 zł za 2 MWh.