Przez mrożenie cen energii niektóre firmy mogą upaść. Zastąpią je państwowe

Skala przyszłorocznych podwyżek cen prądu powoli staje się jasna, podobnie jak to, kto najbardziej ucierpi na tych zmianach, poza przedsiębiorcami, z dużymi problemami będą zmagać się spółki obracające energią elektryczną.

Publikacja: 17.10.2022 15:38

Przez mrożenie cen energii niektóre firmy mogą upaść. Zastąpią je państwowe

Foto: Bloomberg

W ubiegłym tygodniu rząd zaprezentował plan wprowadzenia limitu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych (693 zł/MWh), a także dla małych i średnich firm, odbiorców wrażliwych oraz samorządów (785 zł/MWh). W przypadku gospodarstw domowych oznacza to podwyżkę cen o około 70 proc. w porównaniu z bieżącym rokiem. Projektem na najbliższym posiedzeniu ma zająć się Sejm.

Czytaj więcej

Citi: Ceny prądu nie pójdą tak mocno w górę. Rachunki wzrosną najwyżej o 11 proc.

Przedsiębiorcy ucierpią, ale mniej

Zgodnie z projektem ustawy, od 1 grudnia do końca 2023 r. maksymalna cena prądu dla mikro, małych i średnich firm będzie wynosić 785 zł/MWh (o 18,2 proc. więcej niż w I poł. 2022 r.). – Cena energii elektrycznej w warunkach wolnorynkowych dla dużych przedsiębiorstw w 2023 r. może jednak przekroczyć nawet 1200 zł/MWh (+82 proc) . Tyle wynosił przeciętnie w październiku br. kontrakt na dostawę prądu w przyszłym roku. Dodatkowo, w przypadku cen gazu nie zostały ogłoszone plany rządu mające na celu ustalenie ich maksymalnego poziomu – podkreślają analitycy Credit Agricole. W październiku br. kontrakty terminowe wyceniały cenę gazu w 2023 r. na poziomie wyższym o 84 proc. niż w I poł. br. Dalszych wzrostów kosztów energii można spodziewać się w również przypadku dostaw ciepła. W tym przypadku sytuacja jest jednak bardziej zróżnicowana niż w przypadku prądu i gazu (brak giełdy) i trudno jednoznacznie przewidzieć skalę podwyżek. – Ponadto, część firm nie używa ciepła sieciowego do ogrzewania, tylko gazu lub prądu. Należy również pamiętać, że niektórym przedsiębiorstw wkrótce skończą się długookresowe kontrakty na dostawę energii zawarte w warunkach dużo niższych cen, a tym samym dopiero wówczas odczują one szok kosztowy – podkreślają analitycy.

Zaproponowane w projekcie ustawy ceny maksymalne, są niższe od tych, które w swoich propozycjach cenowych przesyłali do MŚP oraz samorządów spółki obrotu. Będą to jednak nadal kilkukrotne podwyżki względem normy sprzed 2021. – To łagodzenie jednak skutków problemów, a nie jego likwidacja – mówi ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz i dodaje, że to spółki obrotu energią poniosą największy ciężar wynikający z mrożenia cen energii. – Szoki związane z cenami energii przetaczają się już teraz przez gospodarkę, a ich skutki będą trwać jeszcze przez 2- 3 lata. Wówczas może dojść do wyeliminowania wąskich gardeł w szeroko pojętym systemie energetycznym Europu – mówi ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz. Wskazał jednak, że jeśli wzrost cen nie zostanie powstrzymany, to wówczas to wyeliminuje popyt na energię. – Ceny maksymalne rozumiem jako poszukiwanie balansu – dodał.

Podwyżki dla odbiorców indywidulanych niewielkie

Patrząc na odbiorców indywidulanych, podwyżka cen prądu dla większości gospodarstw domowych będzie niewielka. -Wynika to z faktu – jak podają analitycy banku Citi Handlowy – że nowe limity są wprowadzane obok (a nie zamiast), wcześniejszego zamrożenia cen energii dla gospodarstw zużywających rocznie do 2 MWh. – Ponad 51 proc. gospodarstw domowych nie przekracza tego limitu, a pozostałe gospodarstwa będą płacić wyższe rachunki tylko w tej części, która przekracza 2 MWh. Według naszych szacunków uwzględniających strukturę zużycia prądu, średni wzrost rachunku za prąd może w takim razie sięgnąć od dziesięciu do kilkunastu procent (w zależności od wzrostu opłat dystrybucyjnych) – czytamy w analizie banku. Jak wynika z obliczeń wszystkich składowych rachunku za energię przeciętny Kowalski płaci w tym roku ok. 1200 – 1300 zł za 2 MWh.

Ucierpi energetyka

Z punktu widzenia spółek giełdowych, a nie energetycznych, to te spółki zapłacą w pełni cenę rynkową. Te spółki komunikowały już o propozycjach cen energii, jakie te firmy dostały już od spółek obrotu. Są to zwykle ceny 3-4 razy wyższe. - Będzie to miało bezpośrednie przełożenie na ceny oferowanych przez nich produktów. Istnieje jednak ryzyko spowolnienia gospodarczego, a przełożenie kosztów na odbiorców może być ograniczone. Mimo wszystko, ceny energii rosną wszędzie, dlatego też polskie firmy pod względem konkurencyjności nie powinny być tu na straconej pozycji – uważa Michał Sztabler analityk Noble Securities i podobnie jak Bartkiewicz zwraca uwagę na spółki obrotu.

Patrząc już bezpośrednio na spółki energetyczne, to spółki obrotu ucierpią najbardziej. Te kupowały prąd w kontraktach terminowych (np. z dostawą w 2023 r.) po cenie znacznie wyższej niż 700 – 800 zł, a więc cenie maksymalnej o której mówi projekt ustawy. – Firmy obrotu będą więc musiały do wskazanych w ustawie klientów sprzedawać prąd po cenie znacznie niższej niż ją kontraktowały i będą generowały straty. Ta strata będzie pokrywana ze strony Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. Taki mechanizm był już stosowany 3 lata temu. Płatności były jednak pokrywane z dużym opóźnieniem. O ile duże spółki obrotu powinny poradzić sobie z tym wyzwaniem, to mniejsze firmy, które jeszcze przetrwały na rynku, mogą sobie nie poradzić z tą sytuacją, bo nie mają tak dużej płynności finansowej. Te firmy mogą upaść, a w ich miejsce mogą wejść sprzedawcy z urzędu, a więc firmy z udziałem skarbu państwa. Duże podmioty na tym skorzystają, bo odzyskają utracony w efekcie liberalizacji rynek – mówi analityk, które kwituje wprost: model rynku energii przestaje funkcjonować.

Fundusz, o którym wspominana analityk, mają zasilać spółki odpowiedzialne za produkcję prądu. – Mają one przelewać do tego funduszu różnicę między ceną po jakiej sprzedadzą energię w przyszłym roku (ustaloną w kontraktach terminowych na TGE lub w umowach dwustronnych), a ceną wyliczoną przez Urząd Regulacji Energetyki (tzw. godziwą), a tej jeszcze nie znamy. Budżet funduszu może być więc niedoszacowany. Braki – jak to bywało ostatnio – pokryje zapewne Skarb Państwa – powiedział.

W ubiegłym tygodniu rząd zaprezentował plan wprowadzenia limitu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych (693 zł/MWh), a także dla małych i średnich firm, odbiorców wrażliwych oraz samorządów (785 zł/MWh). W przypadku gospodarstw domowych oznacza to podwyżkę cen o około 70 proc. w porównaniu z bieżącym rokiem. Projektem na najbliższym posiedzeniu ma zająć się Sejm.

Przedsiębiorcy ucierpią, ale mniej

Pozostało 93% artykułu
Ceny Energii
Resort klimatu koryguje własny projekt ustawy o cenach energii. Koszty rosną
Ceny Energii
Prezes UOKiK uderza w ustawę o mrożeniu cen energii
Ceny Energii
Mrożenie cen energii droższe niż szacowano. Są kolejne uwagi do projektu
Ceny Energii
Spółki bez rekompensat? Kurs Taurona spada, a inne resorty krytykują projekt
Ceny Energii
Ministra Hennig-Kloska: Bon energetyczny ma złagodzić podwyżkę ceny prądu