W ostatni weekend Parlament Europejski i unijna Rada uzgodniły kolejne ważne – i kontrowersyjne – fragmenty legislacji. Po pierwsze, o nowym kształcie ETS, czyli unijnego systemu handlu emisjami. Do 2030 r. gałęzie gospodarki objęte ETS muszą zredukować emisje CO2 o 62 proc. (to nawet 1 pkt proc. więcej niż pierwotnie proponowała Komisja Europejska) w porównaniu z obecnym celem 43 proc. Żeby to osiągnąć, co roku będzie wycofywana z rynku część darmowych uprawnień. Ponadto w 2027 r. powstanie ETS II, nowy system handlu emisjami obejmujący mieszkalnictwo i transport.
Od początku był to bardzo kontrowersyjny pomysł, krytykowany nie tylko przez kraje takie jak Polska, ale też np. Francję. Obawiała się ona powtórki ruchu tzw. żółtych kamizelek, czyli niepokojów społecznych spowodowanych wzrostem cen paliwa.
Podatek węglowy
Ostatecznie jednak propozycję przyjęto, bo cały Fit for 55 tak skonstruowano, że trudno z pakietu powyciągać pojedyncze fragmenty, żeby nie zawaliła się cała konstrukcja, której celem jest obniżenie emisji o 55 proc. do 2030 r. i neutralność klimatyczna w 2050 r. Żeby jednak skompensować dolegliwości wynikające z tych dwóch decyzji, UE jednocześnie postanowiła w dwóch innych sprawach. A więc aby przemysł, który będzie musiał więcej płacić za emisje czy też inwestować w technologie służące znaczącej redukcji CO2, nie utracił konkurencyjności wobec firm z zagranicy niepoddanych takim rygorom, UE wprowadzi węglową opłatę graniczną. Wejdzie ona w życie stopniowo i dotknie produkty z importu, jeśli ich wytwórcy nie są u siebie poddani podobnym opłatom za ślad węglowy. To ma ulżyć przemysłowi.
Natomiast dla gospodarstw domowych, które będą musiały zapłacić za ocieplenie budynków i zwiększenie efektywności energetycznej, a także za zazielenienie transportu, powstaje społeczny fundusz klimatyczny. Ma gromadzić pieniądze ze sprzedaży uprawnień emisyjnych, co powinno dać 65 mld euro. Do tego dojdą środki krajowe i całość sięgnie 86,7 mld euro. Według wstępnych szacunków Polska może z tego dostać blisko 12 mld euro. Będzie też beneficjentem mniejszego funduszu modernizacyjnego.