„Realizacja projektu budowy Nord Stream-2 stanowi naruszenie unijnego prawa i ostatecznie doprowadzi do nieodwracalnych skutków” – stwierdził Jurij Witrienko dyrektor ds rozwoju biznesu Naftogazu, podczas konferencji „Rosyjsko-ukraiński spór gazowy – konsekwencje dla Zachodniej Europy.

Ukraińcy są zdania, że „szantaż Gazpromu stopniowo zabije konkurencję na gazowym rynku” i pozostanie na nim jeden monopolista. Witrenko ujawnił też kulisy podpisania niekorzystnej dla Ukrainy umowy  z Gazpromem w 2009 r. Zakończyła ona dwutygodniową wojnę gazową, gdzie w wyniku przerwania dostaw przez Gazprom wiele krajów zostało pozbawione gazu (Bułgaria w 100 proc., a np. Austria, Włochy czy Niemcy w 30 proc..).
„Będziemy szczerzy, Niemcy naciskali na nas, byśmy podpisali porozumienie w 2009 r; polegało ono na tym, że Gazprom i Naftogaz podpisały umowę na dostawy i tranzyt gazu. Oni (Niemcy) nie chcieli się wdawać w szczegóły. Zadowolili się oświadczeniem Rosjan, że umowa jest zgodna z europejskimi zasadami. (…) To była prawdziwie neokolonialna polityka. Ale Niemców to zadowalało” – ocenił Witrenko.

„Niestety teraz obserwujemy politykę ułagodzenia agresora. Dlatego Europa (Zachodnia -red) nie zbyt nalega na przestrzeganie prawa unijnego przez Gazprom. Jeżeli by prawo było przestrzegane, to dziś nie mielibyśmy problemu z Nord Stream-2” – dodał dyrektor Naftogazu.

Przypomnijmy, że w styczniu 2009 r premier Ukrainy Julia Timoszenko nie chciała podpisać nowej umowy gazowej z Gazpromem; domagała się usunięcia z handlu gazem pośredników, szczególnie RosUkrEnergo (spółka Gazpromu i oligarchy ukraińskiego Dmytro Firtasza, która zmonopolizowała dostawy rosyjskiego gazu do wielu krajów Unii w tym do Polski).
Reakcją Rosjan było zakręcenie kurka, bo nie podpisano nowej umowy; uderzyło to nie tylko w Ukrainę, ale i kraje Unii, bo Ukraińcy przerwali tranzyt. Bułgaria – w 100 proc. zależna od rosyjskiego gazu, pozostawała bez surowca przez dwa zimowe tygodnie. Zamknięte zostały szkoły, instytucje itp. Kraje Zachodniej Europy i Polska nie dostawały od 30 do 60 proc. zakontraktowanego gazu.

Po zakończeniu konfliktu, Rosjanie oficjalnie zrekompensowali straty tylko Bułgarii (odszkodowanie ponad 100 mln dol, plus tani gaz). Najwięksi odbiorcy jak Niemcy dostali duże zniżki. Polska i republiki nadbałtyckie wciąż płaciły zawyżone ceny.