W piątek rano kurs ropy naftowej typu Brent (jest wydobywana spod dna Morza Północnego) mocno zwyżkował ponownie osiągając cenę powyżej 30 USD za baryłkę. To duża zwyżka zważywszy, że jeszcze w środę płacono za nią nawet po mniej niż 25 USD, a wczoraj poniżej 26 USD. Podobne tendencje mają miejsce na amerykańskiej ropie typu WTI. Dziś jej kurs przekracza już 27 USD za baryłkę. Tymczasem w środę spadał nawet poniżej 21 USD, a w czwartek chwilami handlowano tym surowcem po cenach niższych niż 23 USD.
Jednym z czynników, który spowodował odbicie kursu były niewątpliwie zapowiedzi amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, że będzie interweniował w konflikcie pomiędzy Rosją a Arabią Saudyjską, które coraz mocniej walczą o udziały w światowym rynku ropy. Uczyni to jednak wówczas, gdy uzna takie działania za stosowne. Dziś uważa, że ceny benzyny są korzystne dla amerykańskiej gospodarki i nie ma potrzeby interweniowania. Negatywny wpływ niskiego kursu ropy na amerykańskie firmy wydobywające ten surowiec uznaje na razie za mniej istotny niż korzyści wynikające z taniej benzyny.
Niezależnie od tego USA uznały obecny czas za dobry do uzupełnienia swoich strategicznych rezerw. Tamtejszy Departamentu Energii planuje nabyć do 30 mln baryłek surowca. Skup chce przeprowadzić do końca czerwca tego roku.
Powtórny wzrost popytu na ropę może być także efektem informacji o kontynuowaniu polityki sankcji USA wobec Iranu, pomimo szerzącej się tam epidemii kornawirusa. Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo zauważa, że sankcje pozbawiają to państwo dochodów z przemysłu petrochemicznego i oznaczają dalszą jego izolację gospodarczą.