Na razie za baryłkę Brenta w transakcjach na czerwiec trzeba zapłacić 45 dol. Z kolei kontrakty listopadowe są jeszcze tańsze.

Wiadomo już, że decyzja OPEC o zmniejszeniu limitów wydobycia sprawdziła się tylko przez kilka miesięcy. Członkowie kartelu chcieli ograniczeniem podaży utrzymać ceny na poziomie 60-70 dol. Marzyli nawet o powrocie do 100 dol. za baryłkę, ale to już było całkiem nierealne. Tymczasem udało im się podpompować ceny do niespełna 60 dol., ale już kiedy baryłka była po 56 dol. na rynku robiło się nerwowo, zaczynała się realizacja zysków, producenci spoza OPEC korzystali z okazji i zwiększali podaż, a amerykańskie łupki korzystały z napływu gotówki. OPEC znalazł się w potrzasku własnych decyzji.

Coraz częściej mówi się na rynku, że 25 maja, kiedy przedstawiciele kartelu mają się spotkać i omówić strategię na przyszłość pozostanie im tylko jedno : kapitulacja. —Weszliśmy ewidentnie w etap kapitulacji – jest przekonany Ole Hansen, szef strategii dla ryków surowcowych. Inni mówią, że akcji wprzedażowych będzie jeszcze więcej, bo nadal są fundusz, które wierzą w odbicie cen.

Tyle, że OPEC nie raz już potrafił zaskoczyć. Czy więc tym razem zdecyduje się na jeszcze większe cięcia, bo jednak przez parę miesięcy ropa drożała ? Pytań jest więcej, bo niejasna jest także postawa producentów spoza OPEC, przede wszystkim Rosjan, zawsze gotowych udzielić słownego wsparcia, ale niewiele więcej. Z kolei takie państwa, jak Arabia Saudyjska, czy Kuwejt już widzą, że wyższe ceny jednak zmniejszają im napięcia budżetowe. Ale np. Libia wreszcie wraca z większymi dostawami. Ale i obecny spadek cen uwidocznił, że taka polityka działa tylko przez jakiś czas. Jedno jest oczywiste : decyzja, jaką podejmie kartel 25 maja wyznaczy nowy trend na rynku ropy. Pytanie jednak : na jak długo. Zanim do tego spotkania dojdzie należy oczekiwać ostrych komentarzy, które będą miały na celu powrót cen do chociaż powyżej 50 dol. za baryłkę.