Joanna Zakrzewska rzeczniczka prasowa PKN Orlen zapewniła w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że płocka rafineria jest dobrze przygotowana do tego, by złej jakości surowiec nie trafił do przerobu. – Podobna sytuacja miała miejsce na początku lat 2000. Od tego czasu wprowadzone zostały specjalne procedury i mechanizmy, które mają zabezpieczać rafinerię – mówi Zakrzewska. Na razie jakość ropy, która dociera do rafinerii „jest normalna”. Zapewnił o tym w środę w Płocku prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Według prezesa jakość surowca się nie pogorszyła. Obajtek przypomniał, że Orlen kupuje ze Wschodu tylko 50 proc. potrzebnego surowca, więc sytuacja, taka jak w białoruskich rafineriach bazujących na rosyjskiej ropie, nie jest w Płocku możliwa.
An employee checks a pressure gauge at the OAO Transneft oil transfer station NPS Gorky, in Meshikha, near Nizhny Novgorod, Russia /Bloomberg
Foto: energia.rp.pl
W środę sytuacja nie poprawiła się w drugiej białoruskiej rafinerii w Mozyrze. Jakość ropy, która dociera południową nitką wciąż nie pozwala na produkcję. Rosjanie rozpoczęli tłoczenie zgodnej z normami ropy tylko do północnej nitki rurociągu Przyjaźń. Przyznali jednak, że czystego surowca jest zbyt mało, by rafineria w Nowopołocku mogła pracować pełną mocą. Przypomnijmy, że z powodu napływającej od minionego tygodnia, zanieczyszczonej chlorkami, ropy z Rosji, Białoruś przerwała eksport paliw i lekkich produktów naftowych na Ukrainę, do republik bałtyckich i Polski.
CZYTAJ TAKŻE: Polska bez paliw z Białorusi
Kto zepsuł ropę?
Tajemnicą wciąż pozostaje odpowiedź na pytanie: kto zanieczyścił ropę w rurociągu Przyjaźń? Według gazety Wiedomosti, winni są nafciarze rosyjscy pracujący na odcinku między Samarą a Unieczą. Ale którzy dokładnie, tego źródło gazety nie ujawnia. Na wymienionym odcinku pracują spółki Rosneftu i Łukoilu, a także wiele małych firm. Związki zawierające chlor mogą być wstrzykiwane do zbiornika w celu zwiększenia odzysku ropy, mówią trzej rozmówcy gazety „Skład mieszanki może być słabej jakości i częściowo zmieszany z ropą”, sugeruje jeden z nich. Co ciekawe Transneft – koncern eksportujący rosyjski surowiec, kontroluje jego parametry bardzo wszechstronnie, ale badania te nie obejmują obecności chloru w ropie. „Przed dostawą ze złoża do rury i na wejściu do zakładu, ropa przechodzi przez zautomatyzowany system pomiaru i kontroli, a jeśli nie spełnia określonych standardów na wejściu do rury – na przykład przekracza wymaganą zawartość siarki – wtedy Transneft przestaje taką ropę kupować. Aby wznowić dostawy, musimy wszystko naprawić i poczekać na prowizję ” – skarży się jeden z pracowników naftowych.
Employees are seen performing maintenance work at the OAO Transneft oil transfer station NPS Gorky, in Meshikha, near Nizhny Novgorod, Russia/Bloomberg
Foto: energia.rp.pl