– Chcemy jako izba zaprezentować naszą nową strategię adresującą szereg wyzwań związanych z procesami transformacji. Chcemy pokazać, jak izba zamierza w czasie transformacji funkcjonować – mówił Wiesław Prugar, członek zarządu ds. upstream w Orlenie i prezes IGG, otwierając konferencję „Strategie sektora w transformującej się gospodarce”.
Wiesław Prugar, członek zarządu Orlen SA ds. upstream
Tak więc IGG zamierza budować swoją pozycję ekspercką i opiniotwórczą zarówno w kraju, jak i na forum europejskim. Celem izby jest wpływanie na regulacje. – Stawiamy na aktywny udział naszych reprezentantów w organizacjach współtworzących standardy regulacyjne. To pozwoli na wymianę wiedzy między polskimi i zagranicznymi przedstawicielami branży – mówiła Teresa Laskowska, dyrektor Izby Gospodarczej Gazownictwa. Strategia IGG zakłada aktywną współpracę z administracją publiczną, administracją lokalną, ale też ze środowiskiem naukowym czy z partnerami zagranicznymi.
Planowany jest rozwój działalności szkoleniowej połączony z promowaniem wiedzy technicznej i wdrażaniem dobrych praktyk. – Chcemy być platformą wymiany wiedzy dla branży dzięki licznym publikacjom i warsztatom. Zależy nam na swobodnym przepływie informacji – mówiła Laskowska. Jako organizacja powiązana z gazem IGG podejmować będzie też działania wizerunkowe na rzecz sektora i jego transformacji. Ogromne znaczenie dla branży będzie mieć stan zatrudnienia i dostępność specjalistów, którzy w przyszłości zasilą szeregi obecnych pracowników lub będą ich kiedyś zastępować. Dlatego izba stawia na współpracę z resortem edukacji, co ma zapewnić napływ nowych kadr do sektora. Podejmuje się jednocześnie kształcenia kierunkowego menedżerów, a także przygotowuje pracujących już w sektorze specjalistów na wyzwania transformacji, w wyniku której coraz istotniejszą rolę odgrywać będą nowe technologie i gazy zdekarbonizowane.
Izba działa od 2003 r. W momencie rejestracji zrzeszała ponad 100 firm założycielskich, dziś jest to ponad 170 podmiotów. Tworzą ją koncerny multienergetyczne, firmy wydobywcze, przesyłowe, dystrybucyjne i magazynowe, podmioty zajmujące się obrotem paliwami i energią, sprzedażą produktów i usług, firmy inżynieryjne, ale też wyższe uczelnie czy instytuty naukowe. Skupiają się w niej więc jak w soczewce wszystkie wyzwania i palące problemy sektora.
Gaz – kluczowy element na mapie transformacji
Wiesław Prugar podkreślał, że gaz jako paliwo transformacji będzie miał do odegrania w energetyce istotną rolę. Dlatego Orlen w swojej strategii zakłada inwestycje w upstream. Spółka chce utrzymać krajowe wydobycie na poziomie ok. 4 mld m sześc. rocznie. – To ambitny cel, jako że prowadzimy eksploatację polskich złóż już od ponad 170 lat. Nie jest łatwo na tak dobrze rozpoznanym terenie znajdować nowe ciekawe duże złoża ropy i gazu – mówił. Dodatkowo do 2030 r. zwiększone ma zostać wydobycie w Norwegii o kolejne 2 mld m sześc., do ok. 6 mld m sześc. rocznie. Na inwestycje w upstream do końca tej dekady koncern wyda 38–45 mld zł. – Gaz umożliwia dekarbonizację w krótkim czasie i stabilizowanie systemów energetycznych, do momentu gdy wybudujemy nowe niskoemisyjne źródła, jak choćby atom. Jest również cennym surowcem dla przemysłu, głównym źródłem wodoru w procesach produkcyjnych, nieznajdującym obecnie równie dostępnej alternatywy. W tym kontekście określenie, że gaz ziemny to „paliwo przejściowe”, nie do końca jest adekwatne – podkreśla Prugar.
Również Karol Wolff, dyrektor wykonawczy ds. strategii i innowacji w Orlenie, zwracał uwagę na znaczenie błękitnego paliwa w obecnym i przyszłym miksie energetycznym. Jak zaznaczał, OZE w naszej szerokości geograficznej może odpowiadać za dwie trzecie, góra trzy czwarte produkcji energii. Gaz ma wypełnić lukę po węglu, odpowiadając jednocześnie za stabilizację jednostek słonecznych czy wiatrowych uzależnionych od pogody. – Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że gaz jest paliwem przejściowym. On pozostanie z nami przez kolejne dwie dekady, jeśli nie dłużej. Trudno nazywać przejściowym rozwiązanie, które może przejść przez pełen cykl inwestycyjny. Nie widzimy w wielu obszarach innych opcji dekarbonizacji niż gaz ziemny. Wystarczy wspomnieć choćby ciepłownictwo. Jednocześnie będziemy rozwijać nasz potencjał w obszarze gazów zielonych, jak np. wodór – powiedział Wolff.
Szansa dla całej gospodarki
Przemysław Ciszak z Ministerstwa Aktywów Państwowych podkreślał, że rola gazu i przedsiębiorców zrzeszonych w izbie jest bardzo ważna ze względu na ich wkład w bezpieczeństwo energetyczne, ale również ze względu na ich znaczenie dla polskiej gospodarki. – Działalność sektora jest kołem zamachowym krajowej gospodarki, przyczynia się w istotny sposób do wzrostu gospodarczego. Dziś polska gospodarka jest 20. na świecie. Ambicją rządu i ministerstwa jest nie tylko utrzymanie tej pozycji, ale też dalszy rozwój – mówił podczas konferencji.
Zwracał uwagę na toczące się i zapowiadane procesy inwestycyjne w sektorze. Podkreślał rolę elementu local content, czyli wkładu polskich firm w realizację nowych branżowych projektów. Zaznaczał, że komponent krajowy powinien być jak największy. – Trwają prace nad stworzeniem ram prawnych, które pozwolą jak najskuteczniej wykorzystać polskie firmy w tym procesie – zaznaczał. Resort ocenia, że transformacja jest szansą dla przemysłu. – Dlatego potrzebne są sprawne uregulowania, które pozwolą wykorzystać efektywnie to okno biznesowe – mówił.
W resorcie aktywów państwowych powołany został w październiku tego roku Zespół do spraw Udziału Komponentu Krajowego w Kluczowych Procesach Inwestycyjnych. Jego prace już ruszyły. Członkami są przedstawiciele ministerstw, Urzędu Zamówień Publicznych, GUS i szeregu innych instytucji. Do udziału w posiedzeniach zespołu zapraszane będą również izby gospodarcze, przedsiębiorcy i eksperci rynkowi, z którymi mają być konsultowane konkretne rozwiązania. Pierwsze spotkanie z szeroką reprezentacją rynku ma odbyć się w najbliższych tygodniach. – Zależy nam na tym, by propozycje rozwiązań nie były narzucane, ale by były odpowiedzią na oczekiwania poszczególnych interesariuszy – zaznaczał dyrektor.
Biznes wspiera lokalne podmioty
Krajowe koncerny również widzą korzyści ze wspierania polskich dostawców, choć – jak podkreślają inwestorzy – nie wszystkie zlecenia są oni w stanie zrealizować. – Pewne technologie są do kupienia tylko za granicą, nie są dostępne wśród krajowych firm – zastrzega Karol Wolff z Orlenu. Tam jednak, gdzie to możliwe, warto podejmować współpracę z przedsiębiorstwami lokalnymi.
Orlen jest ważnym i dużym zleceniodawcą. Co roku wydaje na inwestycje około 30 mld zł. I chętnie wybiera partnerów z kraju. – Mówimy tymi samymi normami technicznymi, jakościowymi, podobnie rozumiemy treści kontraktów, kwestie pracownicze, zasady bezpieczeństwa. Łańcuchy dostaw są krótsze, szybciej dostępne, usługi remontowe również. Te parametry wpływają na większe bezpieczeństwo realizacji kontraktu. W tym kontekście współpraca z podmiotami krajowymi jest korzystana – argumentuje Roman Kowszewicz, dyrektor wykonawczy ds. zakupów w Orlenie. I dodaje, że najniższa cena w przetargu nie zawsze jest gwarancją najlepszego wyboru. – Wykorzystujemy synergie wewnątrz grupy, przykładem są badania geologiczne pod morskie farmy wiatrowe wykonane przez spółki Segmentu Upstream. Ale w realizowane inwestycje angażujemy wiele firm zewnętrznych, często niewielkie lokalne przedsiębiorstwa, którym współpraca przy projektach Orlenu nie tylko zapewnia stabilne przychody, ale pozwala wzmacniać rynkową pozycję i budować specjalistyczne kompetencje. To dla nich oznacza rozwój i możliwości konkurowania o kontrakty, także na rynkach zagranicznych – zaznacza Wiesław Prugar.
Andrzej Gajewski, prezes Orlenu Termiki, informował podczas konferencji, że w minionym roku kierowana przez niego spółka wydała na usługi remontowo-eksploatacyjne ok. 500 mln zł. Tak duża kwota OPEX-u wynika z wieku części urządzeń. Aż 95 proc. tych usług wykonały polskie podmioty. Spółkę czekają duże inwestycje w kolejnych latach. W najbliższej dekadzie wydatki inwestycyjne sięgną 17 mld zł. Tu pojawi się duża szansa dla przedsiębiorców krajowych. Majątek spółki zaliczany jest do infrastruktury krytycznej, konieczna jest więc weryfikacja firm pod kątem bezpieczeństwa usług i sprzętów, wiarygodności. – Wiemy, że jesteśmy w stanie zapewnić przy tych projektach jak największy local content, z tym jednak zastrzeżeniem, że będziemy musieli zachować wyśrubowane standardy bezpieczeństwa – poinformował.
Mimo tego typu deklaracji wciąż jednak zdarza się podejście, w którym zwyciężają oferty z najniższą ceną, o czym wspominał Robert Aszkiełowicz, prezes Gazometu. Spółka ta jest producentem zaworów kulowych i zasuw na wysokie ciśnienie. – Przyszło nam konkurować z dostawcą z Turcji, który oferował zawory kulowe za jedną trzecią ceny. Nie mieliśmy szans ani my, ani nasz konkurent z Polski, który również startował w przetargu. Żadna krajowa firma na tym nie skorzystała – mówił przedstawiciel Gazometu.
Podczas konferencji poruszono też kwestię relacji między dostawcami a wykonawcami. Podkreślano, że dobrą praktyką są cykliczne spotkania, w trakcie których koncerny informują o swoich planach w obszarze inwestycji, o zmianach w procesach zakupowych czy zmianach w standardach umów. – Taka praktyka buduje relacje, pobudza konkurencyjność i zachęca do współpracy – mówiła Agnieszka Olszewska, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Wybór polskich dostawców i wykonawców zwiększa udział krajowej wartości dodanej w projektach, tworzy miejsca pracy, wspiera rozwój lokalnych firm i buduje niezależność technologiczno-przemysłową. Dzięki temu inwestycje realizowane w Polsce mają realny, trwały wpływ na wzrost gospodarczy i konkurencyjność całych sektorów.