Choć kapitał na zielone inwestycje jest dostępny, prawdziwymi barierami okazują się braki kompetencyjne i nieprzewidywalność regulacyjna. Jak wyglądają realia zielonej rewolucji w sektorze MŚP? Poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie i nie tylko poświęcona była debata „Finansowanie kluczowe dla transformacji energetycznej”, zorganizowana w ramach Panelu Transformacji Energetycznej „Rzeczpospolitej”.
Transformacja energetyczna stała się szczególnie istotna w relacjach polskich przedsiębiorstw z klientami zagranicznymi. – U nas ten temat został zapoczątkowany tak naprawdę na początku obecnej dekady. Właściciele – Joanna i Piotr Dębiccy – podjęli decyzję o stworzeniu odrębnej firmy – powstała Formika Green Energy, dzięki której dzisiaj 80, 90, a czasem nawet 100 proc. naszego zapotrzebowania na energię pochodzi ze źródeł zielonych – powiedział Mariusz Leśniewski, dyrektor operacyjny i członek zarządu firmy Formika – drukarni fleksograficznej działającej na rzecz branży spożywczej, farmaceutycznej czy kosmetycznej.
– Dzisiaj rynek jest bardzo wymagający i zwłaszcza firmy z zagranicy chcą udowodnienia i przedstawienia im dokumentów świadczących o tym, że my naprawdę działamy w temacie zmniejszenia śladu węglowego – dodał Leśniewski.
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, wskazał, że presja na firmach jest dziś potrójna: ekonomiczna (ceny energii), klienta oraz banków. – Jeżeli poszczególni przedsiębiorcy nie będą w stanie udowodnić, że robią wszystko w zgodzie z wymaganiami środowiskowymi, że pracują bezemisyjnie albo niemal bezemisyjnie, to tak naprawdę w ciągu dwóch, trzech, może pięciu lat stracą jakąkolwiek rację bytu. Po pierwsze, docisną ich warunki ekonomiczne, w tym cena energii, docisną ich wymagania klientów, którzy coraz częściej mówią: nie produkujesz „zielonego” produktu, to ja od ciebie go nie kupię, a dokończą koledzy bankowcy, którzy powiedzą: nie produkujesz „zielonego”, nie dostaniesz kredytu – podsumował Soroczyński, podkreślając, że transformacja jest nieunikniona i nie ma co odkładać działań z tym związanych.
Wiceprezes Agencji Rozwoju Przemysłu Krzysztof Telega, odnosząc się do tych pesymistycznych prognoz, uspokajał, że podejście instytucji finansowych będzie bardziej wyważone, gdyż „żyją z relacji z klientami”. Zwrócił także uwagę, że ARP może pomóc MŚP w procesie transformacji, zapewniając elastyczne instrumenty finansowania.
– Rolą ARP jest uzupełnianie rynku bankowego. Nasze finansowanie charakteryzuje się długim okresem spłaty – to kilkanaście lat w przypadku pożyczek inwestycyjnych i nawet do pięciu lat dla pożyczek obrotowych. Mamy też ofertę leasingową – wyjaśnił Telega.
Wiceprezes ARP zwrócił uwagę na specyfikę firm z sektora MŚP, które często nie dysponują dużym zasobem aktywów pod zabezpieczenia. Dlatego ARP oferuje pożyczki z gwarancją InvestEU, która pokrywa do 80 proc. wartości finansowania. – Firma nie musi angażować nadmiernie swoich aktywów, żeby zabezpieczyć pożyczkę. Może wykorzystać je do innych celów, a my zabezpieczamy finansowanie obrotowe czy inwestycyjne właśnie gwarancją InvestEU. To znacznie ułatwia dostęp do finansowania – podkreślił Telega.
Czytaj więcej
W cieniu wielkich inwestycji w energetyce proces transformacji przechodzą także ciepłownie. Atute...
Rozwarstwienie gospodarcze i presja regulacyjna
Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, nakreślił mieszany obraz polskiej gospodarki, w której o ile duże firmy radzą sobie dobrze, o tyle MŚP wciąż narzekają na słabą koniunkturę. Podkreślił, że dane dotyczące wzrostu gospodarczego są obecnie bardzo rozwarstwione i nie oddają w pełni sytuacji najmniejszych podmiotów.
– W ostatnim czasie dane dotyczące wzrostu gospodarczego mówią nam trochę co innego niż niegdyś. Kiedyś było tak, że jeżeli widzieliśmy komunikat, że to jest 3, 5 albo 7 proc., to mogliśmy mieć głębokie przekonanie, że mniej więcej wszystkim idzie w podobnym tempie. W tej chwili jest bardzo duże rozwarstwienie – ocenił Soroczyński.
Ekonomista wskazał, że świat regulacyjny jest przede wszystkim trudny dla MŚP, które nie mają zaplecza kadrowego do obsługi biurokracji. – Inna jest sytuacja firm zatrudniających 2, 5 czy 10 tys. ludzi i mających sprawny dwu–trzyosobowy zespół, który rozwiąże wszystkie kłopoty z dokumentami i raportowaniem, a inna, gdy firma zatrudnia dziesięć osób i nie stać jej na taki zespół. Dzisiejszy świat preferuje dużych kosztem małych – tłumaczył.
Realia ekonomiczne zielonych inwestycji
Maciej Bielicki, prezes firmy ASPOL Scentra, specjalizującej się w dostarczaniu komponentów do tworzenia świec, podzielił obawy dotyczące kosztów – w tym kredytów („najdroższych w UE”) oraz regulacji, wskazując na dużą inercję dużych firm, co sprawia, że MŚP szybciej odczuwają zmiany rynkowe. – Duże firmy nie odpowiedzą na pytanie, co się dzieje z rynkiem, tak szybko, jak zrobią to małe firmy i średnie firmy. Bo w tych firmach reakcje na to, co się dzieje na rynku, widać już dosłownie po dwóch–trzech miesiącach – podkreślił Bielicki.
Skrytykował również biurokratyczne obciążenia: – Kiedyś korzystanie z zewnętrznego prawnika jeden raz na jakiś czas było wystarczające. W tej chwili jako mała firma mamy zespół trzech prawników, z którymi kontaktujemy się codziennie, bo takie są wymogi rynkowe – poinformował prezes ASPOL Scentra.
W kontekście zielonej energii Bielicki przedstawił twarde realia ekonomiczne: – Zaczynając inwestycje, przygotowaliśmy np. dach naszej firmy pod 400 kW paneli fotowoltaicznych. Jaki w tej chwili byłby sens jej instalowania, jeżeli wtedy, kiedy ona produkuje najwięcej energii, to za jej odkup jest oferowane zero? Elektrownie nie chcą tego prądu. A wieczorem, gdy się nie produkuje, to one wtedy dobrze płacą – wyliczał prezes ASPOL Scentra.
Wskazał również na problem magazynowania energii, który jest jego zdaniem nieopłacalny: – Instalowanie baterii miałoby sens, gdyby te baterie wytrzymywały więcej niż pięć lat. Bo zyski, które się uzyska z tych paneli i z oszczędności na prądzie, który się zgromadzi i sprzeda wieczorem, zostaną skonsumowane przez koszt wymiany tych baterii, a jeszcze te baterie trzeba będzie zutylizować. Także to rozwiązanie ma dużo mniejszy sens – ocenił Bielicki.
Leśniewski uzupełnił ten wątek, wskazując na problem produkcji nocnej: – Zużywamy bardzo dużo prądu i jak go produkujemy w ciągu dnia, to nam wystarcza. Ale my działamy w systemie trzyzmianowym, musimy prąd kupować. Tego, co produkujemy na przykład w weekendy czy w czasie bardzo słonecznych dni, niestety nie jesteśmy w stanie w żaden sposób sobie skompensować.
Oprócz dużych inwestycji w farmy fotowoltaiczne firmy skupiają się na prostych działaniach. – Wkładamy bardzo dużo pracy w to, by zmniejszyć zużycie energii. Czasem to np. takie proste działania jak wymiana świetlówek w fabryce na ledowe. Rozmawiamy też z dostawcami na temat tego, jakie działania oni podejmują, żeby zmniejszyć ślad węglowy. Ten problem będzie coraz mocniej dotyczył zwłaszcza tych przedsiębiorstw, które coraz więcej eksportują – ocenił przedstawiciel Formiki.
Czytaj więcej
W ustawie o mrożeniu cen energii i bonie ciepłowniczym udało się uniknąć błędów sprzed trzech lat...
Niewykorzystany potencjał?
Jednymi z najbardziej konkretnych efektów transformacji energetycznej są białe certyfikaty, o których mówił wiceprezes ARP. – To prawa majątkowe, które przedsiębiorca może pozyskać za realizację inwestycji w efektywność energetyczną, a następnie je sprzedać. Część pieniędzy na taką inwestycję wraca więc do firmy.
Do tego dochodzą zwolnienia z podatku dochodowego w ramach Polskiej Strefy Inwestycji (PSI), która obejmuje cały kraj. – Ta wiedza nie jest powszechnie znana, a przecież cała Polska jest jedną wielką specjalną strefą ekonomiczną – podkreślił Telega.
– Zwolnienie z podatku dochodowego można uzyskać pod warunkiem, że rozpoczęcie nowej czy odtworzeniowej inwestycji nastąpi po uzyskaniu od zarządcy specjalnej strefy ekonomicznej tzw. decyzji o wsparciu – tłumaczył Telega.
W zależności od regionu zwrot może sięgać do 70 proc. kosztów kwalifikowanych inwestycji. Wiceprezes ARP zaapelował do przedsiębiorców, aby korzystali z tej formy wsparcia, która wiąże się z jedną prostą decyzją administracyjną i jest szybka w procedowaniu.
Największą barierą dla inwestycji, zdaniem Bielickiego, jest nieprzewidywalność regulacyjna. – Nie wiemy, jakie będą zasady za rok, dwa. To paraliżuje inwestycje – mówił.
Wracając do kwestii barier, Krzysztof Telega podkreślił, że środki na transformację są, ale przedsiębiorcy powinni umiejętnie łączyć kapitał własny, finansowanie komercyjne i fundusze unijne. Często brakuje im wiedzy, jak sięgnąć po środki z różnych źródeł, jak przygotować projekt z komponentem dotacyjnym, jak go sfinansować do czasu otrzymania grantu, a potem rozliczyć. W ARP w zakresie produktów finansowych możemy pomóc im takie transakcje ustrukturyzować – podsumował Telega.
Piotr Soroczyński zgodził się, podkreślając, że potrzebna jest systemowa akcja informacyjna. – Część tych informacji powinna promować administracja i za tym powinny iść środki – zaznaczył, sugerując, że edukacja i kwestie doradztwa nie mogą być przerzucane wyłącznie na przedsiębiorców.
Uczestnicy debaty byli zgodni, że transformacja musi mieć realny sens ekonomiczny, a nie tylko regulacyjny. ARP, jak podkreślił Telega, będzie wspierać MŚP w tym procesie, oferując nie tylko finansowanie, ale też pomoc w uzyskaniu zwolnień podatkowych w ramach zarządzanych stref ekonomicznych czy wypracowaniu mechanizmów tzw. local content, które sprzyjają angażowaniu polskich przedsiębiorstw w projekty w kluczowych sektorach polskiej gospodarki.