Firmy importujące paliwa płynne na polski rynek domagają się zmian w regulacjach dotyczących tworzenia zapasów obowiązkowych. Dziś muszą je zapewniać na 53 dni, a Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) – na kolejne 37 dni. Docelowo branża chce, aby to było odpowiednio 30 i 60 dni. Postulat ten popiera m.in. Unimot.
– Obowiązki wynikające z konieczności magazynowania zapasów powinny w większym stopniu ciążyć na instytucjach państwowych, w tym przypadku konkretnie na RARS, która jest instytucją specjalnie do tego powołaną. Wysokie koszty finansowania związane z utrzymywaniem zapasów obowiązkowych oraz brak pojemności magazynowych są permanentnymi wyzwaniami dla całej naszej branży i powinny być one rozwiązane systemowo – uważa Robert Brzozowski, wiceprezes ds. handlowych Unimotu.
Duży import
W ocenie giełdowej spółki w Polsce konieczne są kolejne inwestycje w pojemności magazynowe na paliwa płynne, zwłaszcza w kontekście przewidywanego wzrostu ich konsumpcji. Ponadto planowane jest obniżenie zapasów ropy na rzecz gotowych paliw. W efekcie powstanie potrzeba zwiększania pojemności na gotowe produkty.
Unimot uważa, że ich lokalizacja jest kwestią wtórną, pod warunkiem że zostanie zapewniony równomierny dostęp do infrastruktury terminalowej w całym kraju. W ocenie spółki szanse rozwoju polskiego rynku wiążą się z działaniami podejmowanymi przez Ukrainę. Kraj ten w czasie trwania wojny z Rosją dopuszcza utrzymywanie 50 proc. zapasów paliw na terytorium sąsiadujących z nim państw członkowskich UE. Po wojnie będzie to mogło być 25 proc.
Zapasy obowiązkowe obejmują głównie olej napędowy i benzyny. Teoretycznie dotyczą również LPG. Ze względu na brak pojemności magazynowych dla tego paliwa, jak i utrudnione jego składowanie RARS dopuszcza składowanie benzyny jako zapasu dla LPG, ponieważ w przypadku samochodów może być to paliwo stosowane zamiennie.