Rząd zajął się projektem nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych na ostatnim czerwcowym posiedzeniu – bez sukcesu. Prace mieli zablokować przedstawiciele Solidarnej Polski. Teraz projekt wraca ponownie na obrady rządu. Zakłada on, że nowa elektrownia wiatrowa może być lokowana wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (MPZP), a nie – jak dotąd – obszaru wyznaczonego zgodnie z zasadą 10H. Bezwzględna odległość minimalna od zabudowań ma wynosić 500 metrów.

Zaznaczono, że utrzymana zostaje podstawowa minimalna odległość elektrowni wiatrowej – odległość nie może być mniejsza niż wyznaczona zgodnie z zasadą 10H. Jednocześnie MPZP będzie mógł określać inną odległość elektrowni wiatrowej od budynku mieszkalnego, mając na uwadze zasięg oddziaływań elektrowni wiatrowej z uwzględnieniem określonej w projekcie nowelizacji bezwzględnej minimalnej odległości bezpieczeństwa. – Finalna odległość od zabudowań mieszkalnych będzie weryfikowana i określana w ramach procedury wydawania przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska (RDOŚ) w decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla danej inwestycji – podkreślono w uzasadnieniu do projektu. Dzięki tej nowelizacji, autorstwa ministerstwa klimatu i środowiska, miała wzrosnąć liczba projektów wiatrowych w Polsce i moc OZE. Obecne ustawa uniemożliwia budowę nowych farm wiatrowych, które nie mają ważnego pozwolenia lokalizacyjnego wydanego przed wejściem tej ustawy w 2016 r.

Czytaj więcej

Nieoficjalnie: rząd ma przyjąć ustawę o wiatrakach, mimo sprzeciwu Solidarnej Polski

O tym, że ustawa dotycząca wiatraków będzie przedmiotem obrad na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów poinformował dzień wcześniej rzecznik rządu Piotr Müller. Czy ustawa tym razem uzyska pozytywną rekomendację rządu? Rzecznik przyznał, że obecnie nie jest to „najbardziej priorytetowy” projekt ustawy, ponieważ w tej chwili kluczowe jest przede wszystkim zabezpieczenie, jeżeli chodzi o dostawy węgla czy dostawy gazu.