W 2021 roku rynek wzrósł o 66%, co oznacza najszybsze tempo wzrostu w Europie. Zainstalowano ponad 90 tysięcy nowych pomp ciepła, co daje łączną liczbę ponad 330 tysięcy urządzeń. W przeliczeniu na jednego mieszkańca, w ubiegłym roku w Polsce zainstalowano więcej pomp ciepła niż na innych kluczowych rozwijających się rynkach pomp ciepła, takich jak Niemcy czy Wielka Brytania.
Ale nie zawsze tak było. Przez lata Polska szczyciła się mianem jednego z najbardziej niezależnych energetycznie krajów w Europie. Jej sektor górnictwa węglowego i elektrownie węglowe dostarczały - co prawda wysokoemisyjną, ale krajową energię - zarówno elektryczną, jak i cieplną. Rozwój odnawialnych źródeł energii przyczynił się do zmniejszenia zależności Polski od węgla lecz udział węgla w produkcji energii elektrycznej i ciepła sieciowego wynosi około 70%. W indywidualnym ogrzewnictwie jest to około 48%. Polacy zużywają do ogrzewania swoich domów aż 87% węgla spalanego przez wszystkie gospodarstwa domowe w Unii Europejskiej. Sektor ciepłowniczy jest odpowiedzialny za jedną czwartą emisji CO2.
To uzależnienie od węgla - zwłaszcza w sektorze ogrzewania indywidualnego - okazuje się jednak coraz bardziej problematyczne, z wielu powodów. Po pierwsze, narracja o niezależności energetycznej już się nie sprawdza. Polskie kopalnie węgla kamiennego są mało wydajne (w tonach wydobycia na zatrudnionego), ale większym problemem jest to, że ich eksploatacja staje się coraz mniej opłacalna z przyczyn czysto geologicznych. Średnia głębokość wydobycia wynosi obecnie blisko 800 m, co wiąże się z ogromnymi kosztami - zarówno ekonomicznymi, jak i ludzkimi. Z tego też powodu obserwujemy stały spadek wydobycia węgla, zwłaszcza w przypadku sortymentów wykorzystywanych w indywidualnych kotłach, których podaż jest coraz mniejsza. Zastąpił je węgiel importowany, głównie z Rosji. Obecnie Polska wydaje rocznie od 0,5 do 1 mld euro na rosyjski węgiel do ogrzewania domów.
Sam ten fakt - nawet jeśli pominiemy poważne problemy z jakością powietrza, jakie niesie ze sobą spalanie węgla w starych kotłach węglowych (liście 20 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie stale znajduje się co najmniej 10 polskich miast) - powinno w obecnych okolicznościach wystarczyć, aby uzasadnić konieczność zmiany polityki publicznej w kierunku całkowitego wyeliminowania węgla z indywidualnego ogrzewania. Najkorzystniejszym sposobem osiągnięcia tego celu byłoby masowe wdrażanie pomp ciepła i programów efektywności energetycznej, przy jednoczesnym dalszym wzroście udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji energii elektrycznej. W ten sposób można wesprzeć wiele celów polityki energetycznej jednocześnie - zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego, ograniczenie emisji dwutlenku węgla i obniżenie długoterminowych kosztów ogrzewania.
Jak to się stało, że polski rynek pomp ciepła osiągnął tak znaczny wzrost? Wszystkie znaki wskazują na politykę rządu. W ramach 10-letniego programu "Czyste powietrze", który rozpoczął się w 2018 r., Polska przeznaczy blisko 25 mld euro na wymianę starych węglowych systemów grzewczych na czystsze alternatywy i poprawę efektywności energetycznej. Oprócz dotacji, wiele regionów w Polsce rozpoczęło stopniowe wycofywanie węgla z ogrzewania poprzez wprowadzenie odpowiednich regulacji (tzw. uchwały antysmogowe). Przed wprowadzeniem tych zakazów liczba instalacji pomp ciepła była niewielka, a ich wzrost na przestrzeni lat był ograniczony. Pokazuje to, że polityka publiczna może mieć duże znaczenie w kierowaniu rynku w stronę czystego ogrzewania z dala od zanieczyszczających systemów grzewczych opartych na paliwach kopalnych. Niedawny sukces jest również przykładem skutecznego rozwoju rynku, m.in. dzięki pracy stowarzyszenia branży pomp ciepła, PORT PC. Wieloletnia praca nad budowaniem zaufania klientów i instalatorów poprzez opracowywanie i wprowadzanie wytycznych branżowych, norm jakościowych, certyfikacji, a także prowadzenie szeroko zakrojonych programów szkoleniowych, przynosi obecnie efekty.