W tym roku ceny LPG wzrosły już o kilkadziesiąt procent. Kolejne podwyżki są tylko kwestią czasu. – Wielką niewiadomą wydaje się jedynie skala podwyżek. Nie może być jednak inaczej, skoro przez krajowej produkcji i wydobycia jesteśmy w stanie zaspokoić tylko 20 proc. naszego zapotrzebowania i aż 60 proc. importowaliśmy z Rosji – mówi Paweł Bielski, prezes rady Polskiej Izby Gazu Płynnego.
Czytaj więcej
Importerzy ograniczają zakupy rosyjskiego paliwa i szukają alternatywnych kierunków dostaw. To jednak oznacza wzrost kosztów logistyki, a przez to i cen oferowanego w kraju LPG.
Zdaniem Bielskiego, gdyby dziś wprowadzić całkowity zakaz sprowadzania LPG z Rosji, to należałoby oczekiwać wzrostu cen minimum o 50–100 proc. – Jedyną istotną alternatywą dla importu z Rosji wydają się dostawy z portów ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia), które w zasadzie opłaca się realizować do naszego kraju tylko koleją. Tymczasem brakuje odpowiedniej ilości cystern do przewozu LPG – mówi Bielski.
Problemy z LPG dostrzegają też krajowe koncerny paliwowe, które koncentrują się na sprzedaży autogazu. Orlen zaspokaja około 30 proc. krajowego zapotrzebowania na LPG. Z tego około połowy produkuje w swoich rafineriach, a resztę importuje. „Obecnie intensywnie wykorzystujemy nasz port w Szczecinie i analizujemy dalsze możliwości dostaw z portów z Europy Zachodniej” – informuje zespół prasowy Orlenu.
LPG potrzebują też gospodarstwa domowe korzystające z butli gazowych. Wśród nabywców są także rolnicy (m.in. hodowcy drobiu i producenci pieczarek) oraz przemysł.