Władimir Putin wydał dekret, którym zatwierdził i wprowadził w życie nową energetyczną doktrynę Rosji. Poprzednia – z 2012 r utraciła ważność. Najważniejszym zadaniem nowej doktryny jest m.in. rozwój krajowego rynku gazu skroplonego „w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego obszarów oddalonych od centralnego systemu zaopatrzenia w gaz” – cytuje dokument agencja Prime.
W największym terytorialnie kraju świata, choć gazu jest pod dostatkiem (druga pozycja pod względem wielkości zasobów po Iranie), jedna trzecia mieszkańców kraju nie ma do gazu dostępu. Chodzi o trudno dostępne tereny Syberii i Dalekiego Wschodu. Właśnie w takich miastach i osadach najlepiej sprawdza się gaz skroplony. Dotąd jednak moce produkcyjne Rosji były zbyt małe, by zaspokoić eksport i rynek krajowy. Ten pierwszy ma do dziś priorytet, bowiem ceny na rynkach szczególnie Azji są 4-5 razy wyższe aniżeli regulowane przez Kreml opłaty za gaz w Rosji.
CZYTAJ TAKŻE: Rośnie napięcie wokół Nord Stream-2. USA i projekt sankcji
Powoli jednak wraz z nowymi inwestycjami, szczególnie prywatnego Novateku, zwiększa się pula gazu skroplonego na rosyjskim rynku.
Kolejne zadanie nowej doktryny jest bardzo ciekawe: „rozwój konkurencji w sektorze paliwowo-energetycznym w kraju i likwidacja nie odpowiadającej gospodarczym interesom Rosji konkurencji miedzy różnymi rodzajami rosyjskich surowców na rynkach światowych”.
O co tutaj chodzi? Przede wszystkim o obronę monopolu Gazpromu. Według tego państwowego molocha, w 2018 r budżet Rosji nie dostał ok. 30 mld rubli wpływów. Zdaniem Gazpromu stało się tak ponieważ produkcja z mającego ulgi zakładu skraplania gazu Jamal LNG Novateku i partnerów z Chin i Francji, wyparła (okazała się bardziej konkurencyjna-red) gaz rurociągowy Gazpromu z tradycyjnych rynków jak Belgia, Francja, Holandia, Wielka Brytania.