W przyszłym tygodniu Komisja Europejska ogłosi projekt nowych rozporządzeń o bezpieczeństwie dostaw gazu oraz o międzynarodowych umowach gazowych. Wzmacniają one podstawy unii energetycznej, o którą od lat apeluje Polska. Przewidują one m.in. nowe zasady oceniania kontraktów gazowych. – Zmniejszy to pole do manipulowania umowami – mówi nam nieoficjalnie unijny dyplomata zaangażowany w prace nad nowymi przepisami.
Duża zmiana
Projekt przygotowany przez KE przewiduje obowiązek przesyłania do Brukseli projektów międzyrządowych umów o dostawach gazu na 12 tygodni przed ich planowanym podpisaniem. Unijni urzędnicy sprawdzą, czy nie ma tam nielegalnych zapisów, na przykład uniemożliwiających stronom trzecim dostęp do gazociągu czy w inny sposób naruszających trzeci pakiet energetyczny. To poważna zmiana w porównaniu z obecną sytuacją, gdy państwo może, ale nie musi przesłać projekt do KE. Ponadto nowe przepisy mówią też o konieczności pokazania unijnym urzędnikom dokumentów towarzyszących, czyli niezawierających wiążących zapisów, jak np. protokołów ustaleń (Memorandum of Understanding). To ważne, bo istniała obawa, że gdy KE zyska dostęp do umów, to najważniejsze informacje, których strony nie będą chciały ujawnić, zostaną przeniesione do innych dokumentów.
KE znacznie trudniej było zdecydować o obowiązkowym przesyłaniu również kontraktów komercyjnych. Protestowało przeciwko temu wiele państw. Po pierwsze, w grę wchodzi kwestia tajemnicy handlowej. Po drugie, kontrakty komercyjne zawiera się szybciej niż rządowe. I KE musiałaby dostać mało czasu na ich analizę, a więc powstałoby ryzyko popełnienia błędu i wstępnego zaakceptowania kontraktu, który mógłby być w jakimś puncie niezgodny z prawem.
Dlatego Bruksela zdecydowała się na inny model. Kontrakty komercyjne będą pokazywane Brukseli, ale już po ich zawarciu. Ta zasada ma dotyczyć tylko umów zawieranych z dostawcą, który w danym kraju ma więcej niż 40 proc. rynku. To minimalnie więcej, niż wynosi udział Gazpromu w dostawach do Niemiec, czyli niemieckie firmy będą z takiego obowiązku zwolnione. – Oczywiście lepiej byłoby ten próg ustalić na niższym poziomie. W tej postaci będzie on dotyczył głównie kontraktów w Europie Środkowo-Wschodniej, bo tam Gazprom ma pozycję dominującą. Ale też z drugiej strony to tam umowy budzą najwięcej podejrzeń o stosowanie niedozwolonych klauzul – mówi nam unijny dyplomata. KE nie rezygnuje z prawa wglądu do umów z dostawcami niedominującymi. Będzie mogła o nie poprosić normalnym trybem wynikającym z prawa konkurencji, czyli gdy uzna, że są podstawy do podejrzeń o zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego.
Regionalne zarządzanie kryzysem
Bruksela zaproponuje też nowe zasady zarządzania kryzysowego. Obecnie każdy kraj ma obowiązek tworzyć plany działania na wypadek przerwy w dostawach z głównego źródła gazu. KE chce, żeby takie plany pozostały, ale będą one dobrowolne. Obowiązkowe staną się natomiast plany regionalne. KE zorientowała się bowiem, że w planach krajowych w razie kryzysu państwa odwołują się często do tego samego alternatywnego źródła dostaw, co faktycznie oznaczałoby bardzo szybkie jego wyczerpanie. Teraz ewentualne problemy trzeba rozwiązać w grupie państw. Polska znalazła się w regionie z Niemcami, Czechami i Słowacją.