Stoimy na węglu. Czarne i brunatne złoto przyniosło dobrobyt wielu regionom, stało się podstawą niemal całej polskiej energetyki. Jednak pokłady się wyczerpują, schodzimy po nie coraz głębiej i coraz częściej zamiast węgla wydobywamy kamienie. Koszty wydobycia rosną, wzrasta także zapotrzebowanie na prąd.

Nie ma co się łudzić – nie da się za pomocą naturalnych odnawialnych źródeł energii zastąpić węgla. Na ilu rzekach możemy jeszcze zbudować zapory, ile postawić wiatraków? Własnego gazu mamy za mało, by na nim oprzeć energetykę. A ponieważ świat coraz intensywniej walczy ze zmianami klimatycznymi (powodowanymi przez spalanie), to jasne się staje, że albo będziemy zmuszeni energię importować, albo zaczniemy budować elektrownie jądrowe.

Atom jeszcze przez długie lata nie będzie podstawą naszej energetyki. Nie liczmy też na to, że szybko uda się zbudować pierwszy reaktor. Ale decyzję o budowie powinien podjąć już teraz obecny rząd, aby mógł ją zrealizować rząd następny. Musimy się przyzwyczaić do myśli, że w pobliżu naszych domów staną elektrownie jądrowe. Większość sąsiadujących z nami krajów zbudowała przecież takie zakłady. Polakom trzeba uprzytomnić, że czasy radzieckich reaktorów wysokiego ryzyka, takich jak ten w Czarnobylu, dawno się skończyły. Dziś zagrożenie związane z atomem jest podobne jak z innymi źródłami energii (choć pozostaje problem składowania odpadów).

Ważne jest, by w końcu podjąć decyzję. Wprawdzie na razie nam się jeszcze nie śpieszy, ale kiedy za parę lat zacznie brakować prądu, może się okazać, że jest za mało czasu.