Światowe ceny nośników energii, czyli ropy, gazu, węgla i uranu wzrosły od 2000 r. średnio o 260 proc. Nie brak więc podstaw, by sądzić, że cenowy rajd w górę w dłuższym horyzoncie utrzyma się nadal - wynika z raportu firmy doradczej McKinsey, do którego dotarła "Rz".
Popyt kontra technologia
– Raport wskazuje, że w dziedzinie globalnej energetyki mamy do czynienia ze swoistym wyścigiem między rosnącym popytem a postępem technologicznym. Głównym czynnikiem stojącym za wzrostami światowych indeksów cen nośników energii jest nasilające się zapotrzebowanie ze strony szybko rozwijających się gospodarek krajów wschodzących – wyjaśnia Marcin Purta, partner w McKinsey & Company.
– W kolejnych dekadach na ceny energii będzie wpływać głównie rosnący wciąż popyt i konieczność docierania do coraz trudniejszych złóż oraz koszty środowiskowe. Z drugiej strony, wpływ tych czynników niwelować ma postęp technologiczny - podsumowuje Purta.
Światowe dysproporcje
Eksperci McKinsey zwracają uwagę, że wzrost cen ropy naftowej po 2000 r., a później ich spadek w wyniku globalnego kryzysu finansowego w 2008 r., doprowadził do znaczących dysproporcji cenowych w poszczególnych częściach świata. Indeksy ropy na rynku amerykańskim są znacząco niższe, niż w Europie, czy Japonii.
Istotnie przyczyniło się do tego również uruchomienie wydobycia ropy i gazu ze złóż niekonwencjonalnych w Stanach Zjednoczonych. Raport McKinsey wskazuje również, że ze względu na "łupkową rewolucję" w USA globalne ceny gazu wzrosły w latach 2000-2013 mniej, niż innych surowców.