Pomoc finansowa i prawna przy modernizacji linii 750 kV Chmielnicki–Rzeszów miałaby być wkładem firmy Zygmunta Solorza w podłączenie Ukrainy do europejskiej sieci elektroenergetycznej, o co zabiega ukraiński operator Ukrenergo. Długofalowo Zespół Elektrowni Pątnów – Adamów – Konin (ZE PAK) chciałby uczestniczyć w handlu energią. Ukraina to zwykle tańszy rynek niż europejski, dlatego też może wydawać się atrakcyjny dla polskiego biznesu.
Zdaniem prof. Konrada Świrskiego z Politechniki Warszawskiej linię energetyczną Chmielnicki–Rzeszów należy zmodernizować jak najszybciej.
– Aby przejść do synchronizacji systemu energetycznego Ukrainy i Europy, rozbudowa tego połączenia jest konieczna. Moc połączeń międzysystemowych między Ukrainą a Europą, licząc Polskę, Węgry i Rumunię, jest cztery razy mniejsza niż moc połączeń Ukrainy z Rosją i Białorusią. To pokazuje skalę problemu. Linia Chmielnicki–Rzeszów jest jedynym istniejącym połączeniem, które wystarczy zmodernizować i szybko podłączyć do pracy – podkreśla Świrski. Jego zdaniem linia ta wspomogłaby pracę synchroniczną systemu.
Przypomnijmy, że od 24 lutego Ukraina pracuje w systemie wyspowym, a więc jest odcięta od systemu energetycznego Rosji i Ukrainy. Od 2017 r. stara się ona o podłączenie do systemu energetycznego UE. Świrski wskazuje jednak, że nie wiadomo jak będzie wyglądać finalne zapotrzebowanie Ukrainy. – Na dziś jest to ok. 13–14 GW mocy szczytowej (wobec 22–23 GW poprzednio). Widać, że nie działa cały energochłonny przemysł – wylicza ekspert.
Prof. Świrski przyznaje, że oczywiście połączenie Ukrainy z Europą oznacza prawdopodobnie dostęp do bardzo taniej energii z tego państwa, o ile będą działać ukraińskie elektrownie jądrowe. – A ta wizja nie wszystkim się podoba w Polsce, która chce bazować na własnych źródłach energii – dodaje. Jego zdaniem jednak trzeba pamiętać, że jeżeli chcemy pomóc Ukrainie na polu geopolitycznym, to odbudowa tej linii jest kluczowa. – Ona nie tylko pozwoli Ukrainie sprzedawać na Zachód swoją energię, ale też oderwie ją od systemu rosyjskiego – wskazuje Świrski.