Ropa tanieje, bo na rynku jest jej coraz więcej. Kraje OPEC wydobywają ile tylko się da, więc nawet gdyby rzeczywiście podjęły 30 listopada decyzję, że obniżą wydobycie o 5 proc., to i tak na rynku będzie znacznie więcej ropy, niż rok temu. Ropa tanieje również z powodu wzmocnienia dolara - opóźnionej reakcji na wybór Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA. Bo tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów dolar staniał.

Zdaniem Oliviera Jakoba, założyciela i szefa firmy Petromatrix gdyby rzeczywiście OPEC podtrzymał swoje postanowienie z 28 września i zdecydował się na zmniejszenie podaży ropy, jej ceny okresowo mogą wzrosnąć nawet do 55 dol. za baryłkę, jeśli tego porozumienia nie będzie, to ceny spadną do 40 dol.- mówił Olivier Jakob. Tyle, że jego zdaniem to porozumienie musi być szczelne, bez luk i wyjątków, o co w tej chwili bardzo trudno, bo Libijczycy, Irakijczycy i Irańczycy nie zamierzają wziąć w nim udziału.

OPEC planuje zamrozić, bądź wręcz obniżyć wydobycie, które obecnie wynosi 33,64 mln baryłek dziennie. W swoich prognozach na przyszły rok kartel zakłada jednak ,że mimo wszystko nadwyżka podaży nad popytem będzie wyższa, niż w 2016. I jest pod tym względem bardziej pesymistyczny od Międzynarodowej Agencji Energii (MAE).

Zdaniem Davida Huftona, analityka w PVM Oil OPEC doskonale wie, co trzeba zrobić, żeby ropa podrożała. I równie dobrze zdaje sobie sprawę, że poświęcenie producentów zrzeszonych w kartelu przełoży się bezpośrednio na wzrost korzyści krajów, które do OPEC nie należą. - OPEC miał już problemy nie do przezwyciężenia, a Donald Trump dołożył jeszcze dodatkowe - mówił Hufton.

- Niestety jest tak, że najsłabsza od miesięcy złotówka zniweluje efekt niższych cen na giełdach naftowych na świecie. Już od wtorku w cennikach rodzimych producentów paliw możemy spodziewać się umiarkowanych podwyżek - ostrzega Grzegorz Maziak.