Postulat wyznaczenia granicy uzależnienia gospodarki od paliw zewnętrznych sformułowali eksperci związani z branżą energetyczną i przemysłem podczas debaty w Krajowej Izbie Gospodarczej, która odbyła się 24 marca. Wnioski staną się podstawą do sformułowania doktryny bezpieczeństwa energetycznego, która może stać się wstępem do długoterminowej polityki energetycznej kraju. Ministerstwo Energii deklaruje, że powstanie ona do końca roku.
Bronić węgla
Zdaniem Michała Smyka z departamentu strategii Polskiej Grupy Energetycznej nieprzekraczanie wskazanego poziomu 50-proc. jest istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Niemniej ważne jest jednak także zapewnienie spójności regulacji krajowych i unijnych. – W tym kontekście konieczne jest zagwarantowanie neutralności technologicznej, czyli obniżanie emisyjności gospodarki w sposób optymalny dla każdego kraju – wskazywał Smyk.
Jak zauważył Jerzy Janikowski z Tauronu, gdyby wprowadzić wskaźnik niezależności energetycznej dla członków Wspólnoty, to Polska wypadłaby tu korzystnie. W ciągu dwóch ostatnich lat balansowaliśmy na granicy wskazanego progu. Przy czym nie chodzi o import samego prądu, który na razie jest marginalny (ok. 5 proc. zużycia), ale także sprowadzaną do nas ropę i gaz.
Spora niezależność energetyczna Polski to zasługa naszej struktury zużycia paliw, w której z węgla kamiennego i brunatnego wytwarza się ponad 80 proc. energii. – Węgiel jest jednym z najbezpieczniejszych nośników, który można wydobywać i magazynować w Unii. Bruksela wiele mówi o niezależności, ale z drugiej strony ogranicza konkurencyjność tego paliwa – wytykał Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. Z danych Izby wynika, że UE sprowadza ok. 90 proc. ropy i 66 proc. gazu. Import paliwa stałego i jądrowego to odpowiednio 42 i 40 proc.
Mosty do nowej energii
Jednak wielka energetyka już dziś jest w rozkroku i musi przedefiniować swoją rolę. Przy czym – jak zauważa prof. Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej – nie można na suwerenność energetyczną patrzeć przez pryzmat bezpieczeństwa działających na tym rynku koncernów, do czego ostatnio sprowadza się dyskusja. – Jeśli rzeczywiście chcemy bronić energetyki węglowej, to musimy pamiętać o ograniczeniach w postaci rosnącej roli importu połączeniami transgranicznymi oraz nowej energetyki, np. przyrastającej mocy z paneli słonecznych czy 6 tys. MW z wiatru – zauważa ekspert.