Problemy z Narodowym Celem Wskaźnikowym

Produkcja i sprzedaż biopaliwa w Polsce to obowiązek, najbardziej kłopotliwy dla rafinerii. Łatwiej byłoby im go wypełnić, gdyby przepisy były bardziej sprzyjające, a bez nich Orlen i Lotos, tak w tym roku, jak w ostatnich latach, obawiają się, czy zdołają wypełnić tzw. narodowy cel wskaźnikowy, czyli sprzedać na rynku odpowiednie ilości biopaliw

Publikacja: 20.06.2011 01:01

Problemy z Narodowym Celem Wskaźnikowym

Foto: Bloomberg

W tym roku udział biokomponentów w paliwie ma sięgnąć 6,2 proc. A przedstawiciele Orlenu i Lotosu przyznają, że ten narodowy cel wskaźnikowy jest kłopotliwy. W zeszłym roku z trudem wykazały wykonanie celu wynoszącego 5,75 proc. I stało się to możliwe tylko dzięki sprzedaży paliwa typu B100, czyli czystych estrów. Ale by znalazło ono nabywców, obie firmy musiały stosować wyjątkowo preferencyjną cenę - o 60 groszy niższą niż na tradycyjny olej, czyli w praktyce dopłacić do ich sprzedaży.

Leszek Wieciech z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego przyznaje, że głównym problemem są opóźnienia w procesie legislacyjnym, czyli przyjęciu nowych przepisów, dzięki którym na rynku mogłyby się pojawić nowe gatunki paliwa. Prace nad poprawkami do ustawy (ustawa o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw) najpierw przedłużyły się w samym rządzie, a teraz w parlamencie. Choć była szansa na to, że wejdą w życie w sierpniu, to teraz bardziej realny termin to październik.

Obu krajowym producentom najbardziej zależy na przepisach umożliwiających wprowadzenie na rynek oleju napędowego z 7-proc. dodatkiem biokomponentów (estrów). I, co istotne, ten olej mógłby być sprzedawany bez specjalnego oznakowania i oddzielnych dystrybutorów. Najprawdopodobniej dopiero w lipcu parlament ostatecznie przyjmie zmiany w ustawie, ale jeszcze potrzebne będą rozporządzenia, by mogły wejść w życie. Gdyby okazało się, że przepisy wymagają notyfikacji w Komisji Europejskiej, to rafinerie poczekają dodatkowe dwa-trzy miesiące zanim będą mogły sprzedawać olej B7.

Jeżeli te obawy potwierdzą się, to znów Orlen i Lotos będą musiały "nadrabiać" wyższą sprzedażą estrów, na które popyt trwa jednak od wiosny do jesieni. B100 to paliwo sezonowe, trudne w przechowywaniu i transporcie, które trzeba subsydiować. Eksperci oceniają, że rafinerie muszą sprzedać w tym roku ok. 280 tys. ton B100, by wypełnić cel wskaźnikowy, a ponieważ na stacjach nie podniosą cen, bo nie będzie na nie zbytu, wiec najpewniej będą próbowały zrekompensować sobie straty podnosząc ceny innych gatunków paliwa.

Wcześniej eksperci przewidywali, że dzięki produkcji B7 Orlen i Lotos mogłyby ograniczyć sprzedaż czystych estrów, czyli zmniejszyć koszty realizacji narodowego celu wskaźnikowego nawet o 150 mln zł rocznie.

Zmiana celu mało realna

POPiHN reprezentująca największe firmy sprzedające paliwo w kraju rekomendowała obniżenie narodowego celu. Rząd ma taką możliwość ze względu na sytuację rynkową, ale jak dotąd z niej nie skorzystał. Rafinerie tymczasem liczą kwoty, jakie dopłacają do biopaliwa.

W maju minister gospodarki Waldemar Pawlak przyznał nawet, że zmiana celu może być rozważona, ale według przedstawicieli firm, wydaje się mało prawdopodobna. Poza tym najpewniej wywołałaby burzę polityczną i sprzeciw producentów rzepaku i biokomponentów. - A tego przed wyborami parlamentarnymi nie chciałby żaden rząd - twierdzą nasi rozmówcy. I przypominają, że zmiana celu stanie się łatwiejsza, gdy poprawiana teraz ustawa wejdzie w życie. Wprowadza bowiem odpowiednie przepisy w tej sprawie, choć warunkowo.

Firmy będą musiały bowiem udowodnić, że co najmniej 70 proc. biokomponentów, jakie wykorzystają do produkcji biopaliwa, pozyskują na podstawie kontraktów z rolnikami, dostawcami biomasy lub "z upraw własnych". W takiej sytuacji rada ministrów mogłaby określić tzw. współczynnik redukcji celu, czyli po prostu go obniżyć.

Ustawa – czyli od małej do dużej nowelizacji

Choć na ukończeniu są prace nad poprawkami do ustawy o jakości paliwa, to już szykują się kolejne - w ustawie o biopaliwach i biokomponentach. Chodzi o znaczącą nowelizację, umożliwiającą wprowadzenie na rynek paliwa typu E10, czyli benzyny z 10 proc. domieszką etanolu, a także zupełnie nowego gatunku paliwa drugiej generacji - to HVO, czyli uwodorniony olej roślinny.

Ale wątpliwości co do stosowania nowego paliwa mają producenci biokomponentów, którzy w tej sprawie wystąpili do ministra rolnictwa. Tymczasem, zdaniem Leszka Wieciecha, blokowanie nowego rodzaju paliwa byłoby działaniem na szkodę rafinerii, które mogłyby w stosunkowo krótkim czasie i przy niewielkich nakładach uruchomić jego produkcję.

Dla Orlenu i lotosu HVO to nowa szansa na wypełnienie rosnących celów wskaźnikowych, ponieważ sprzedaż takiego paliwa byłaby liczona podwójnie w ramach postawionego przez Unię Europejską 10-proc. udziału biopaliwa w sprzedaży w 2020 r. Eksperci przekonują, że praktycznie bez problemów i obaw można dolewać HVO do oleju napędowego. Należy zatem spodziewać się ostrej dyskusji w parlamencie, gdy tylko trafi tam projekt nowelizacji ustawy, a to możliwe na przełomie tego i przyszłego roku.

W tym roku udział biokomponentów w paliwie ma sięgnąć 6,2 proc. A przedstawiciele Orlenu i Lotosu przyznają, że ten narodowy cel wskaźnikowy jest kłopotliwy. W zeszłym roku z trudem wykazały wykonanie celu wynoszącego 5,75 proc. I stało się to możliwe tylko dzięki sprzedaży paliwa typu B100, czyli czystych estrów. Ale by znalazło ono nabywców, obie firmy musiały stosować wyjątkowo preferencyjną cenę - o 60 groszy niższą niż na tradycyjny olej, czyli w praktyce dopłacić do ich sprzedaży.

Pozostało 88% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie