Spada liczba pośredników sprzedających ropę naftową

Umowy wieloletnie są konieczne, gdy pozycja negocjacyjna sprzedającego jest zbyt silna w stosunku do nabywcy.

Publikacja: 28.06.2013 00:12

Spada liczba pośredników sprzedających ropę naftową

Foto: Bloomberg

Dostawy ropy naftowej do rafinerii na całym świecie początkowo były realizowane przede wszystkim na podstawie kontraktów długoterminowych. Często wiązały się one ze swoistymi umowami barterowymi. W zamian za inwestycje w wydobycie koncerny amerykańskie i europejskie otrzymywały potrzebny im surowiec. Tak prowadzono różne przedsięwzięcia, np. z państwami Bliskiego Wschodu.

Z czasem umowy długoterminowe zaczęły tracić na znaczeniu na rzecz tzw. kontraktów typu SPOT. Są to jednorazowe kontrakty polegające na sprzedaży pojedynczego ładunku ropy. Ich niewątpliwą zaletą jest to, że zapewniają możliwość zwiększenia elastyczności dostaw. Nie jest to jednak zasada.

Eksperci zauważają, że w przypadku importu z państw, w których występują różnego rodzaju duże zagrożenia, np. polityczne czy gospodarcze, związane z zapewnieniem  odpowiednich dostaw, kupujący starają się zabezpieczać prowadzony biznes, podpisując umowy wieloletnie. Podobnie jest w przypadku, gdy pozycja negocjacyjna sprzedającego ropę jest zbyt silna lub rośnie w stosunku do nabywcy. Taka sytuacja ma często miejsce m.in. w relacjach z koncernami rosyjskimi.

Umowy PKN Orlen

Stabilność dostaw to główny motyw zawartych w tym roku umów z rosyjskim Rosnieftem przez PKN Orlen. Polski koncern na początku lutego zapewnił sobie dostawy 18 mln ton ropy również rurociągiem Przyjaźń do rafinerii w Płocku. Wartość tego kontraktu (ma obowiązywać do końca stycznia 2016 r.) szacowano na około 15 mld dol., czyli około 46 mld zł według ówczesnego kursu NBP. Drugi kontrakt z Rosjanami podpisał kilka dni temu. Do 30 czerwca 2016 r. ma trafić do czeskich rafinerii grupy maksymalnie 8,28 mln ton surowca typu Rebco.

– Bezpośredni kontrakt z producentem gwarantuje nam stabilność dostaw, a jest to dla nas niezwykle istotne, szczególnie w przypadku rynku czeskiego, gdzie musimy funkcjonować w trudnym otoczeniu biznesowym – twierdzi wówczas Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen. Na dziś wartość dostaw do Czech szacowana jest na około 6,2 mld dol., czyli około 20,4 mld zł według obecnego kursu.

Kluczowe ropociągi

Rosja wydobywa rocznie około 500 mln ton ropy. Z tego ponad 300 mln ton jest przerabiane w Rosji i pozostałych krajach WNP. Jak z tego wynika, około 200 mln ton trafia na eksport, z czego 50 mln ton jest transportowanych za pośrednictwem systemu rurociągów Przyjaźń m.in. do Polski. Jeszcze kilka lat temu ten szlak przesyłowy był dla Rosjan kluczowy, gdyż alternatywne drogi transportu nie był tak rozbudowane jak dziś.

Obecnie sytuacja wygląda jednak inaczej. Dzięki rurociągom BPS-1 i BPS-2 dochodzącym do portów Primorsk i Ust Luga (nad Zatoką Fińską) surowiec drogą morską trafia na rynek europejski. Rosyjska ropa jest też eksportowana rurociągami do czarnomorskiego portu Noworosyjsk. Duże ilości surowca trafiają też na rynek azjatycki (Chiny, Japonia, Korea) dzięki wybudowanemu niedawno i nadal rozbudowywanemu ropociągowi ESPO.

Prowadzona polityka Rosjan w zakresie infrastruktury przesyłowej jest o tyle niepokojąca dla krajów Europy Środkowej, że jednocześnie prawie wcale nie inwestują oni w ropociąg Przyjaźń, czego najlepszym przykładem było zamknięcie jednego z jego odcinków biegnącego do rafinerii w Możejkach. Co więcej, rosnąca liczba alternatywnych kierunków dostaw ropy z Rosji nie idzie w parze z rosnącym wydobyciem. To oznacza, że Moskwa surowiec może i będzie wysyłać tylko tam, gdzie otrzyma najwyższe ceny.

Dostawy głównie poprzez „Przyjaźń"

Polska z Rosji importuje ropę naftową typu Urals. Jej nazwa handlowa to Rebco, co jest skrótem od słów Russian Eksport Blend Crude Oil. Jest to surowiec pochodzący z różnych złóż znajdujących się na terenie Rosji. Przede wszystkim jest pozyskiwany na Syberii oraz okolicach Uralu. Ten typ ropy przerabiany jest zazwyczaj przez rafinerie zlokalizowane w dawnych krajach socjalistycznych.

Rosyjska ropa z reguły jest sprzedawana po niższych cenach niż surowiec wydobywany w innych rejonach świata. Wynika to z tego, że posiada stosunkowo duże ilości siarki (około 1,8 proc.). W jej składzie jest też woda i inne zanieczyszczenia. Dla porównania ropa typu Brent wydobywana spod dna Morza Północnego zawiera niecałe 0,4 proc. siarki. Z kolei ropa amerykańska WTI (West Texas Intermediate) ma jej w swoim składzie jedynie nieco ponad 0,2 proc.

Z ostatnich danych PKN Orlen wynika, że rafineria spółki zlokalizowana w Płocku w większości jest zaopatrywana w ropę Rebco. W ubiegłym roku sprowadzono jej 14,75 mln ton. Tymczasem cały przerób wyniósł 15,2 mln ton.

Przynajmniej teoretycznie mniej uzależniona od rosyjskich dostaw jest rafineria PKN Orlen w litewskich Możejkach. Rosyjski surowiec trafia tam obecnie co najwyżej statkami z portów Primorsk i Ust Luga leżących nad Zatoką Fińską do Kłajpedy, a stamtąd do Możejek. Uzależnienie od transportu morskiego pozwala hipotetycznie jednak w większym stopniu korzystać z surowca innego niż rosyjski.

Bardziej zróżnicowana sytuacja panuje w rafineriach PKN Orlen zlokalizowanych w Czechach. Zakład w Litwinowie ma ograniczone możliwości magazynowania ropy naftowej. Zwiększa to jego zależność od regularnych dostaw poprzez południową nitkę rurociągu „Przyjaźń". Tymczasem rafineria w Litwinowie jest prawie w całości zaopatrywana w ropę Rebco. Pewną alternatywą dla rurociągu „Przyjaźń" są dostawy rosyjskiej ropy do włoskiego portu w Trieście, a stamtąd system rurociągów TAL i IKL do Czech. Tak m.in. pewne ilości transportowano w ubiegłym roku.

Jedynie czeska rafineria PKN Orlen w Kralupach jest zaopatrywana w ropę naftową niskosiarkową. Jej dostawy prowadzone są poprzez włoski port w Trieście, a następnie rurociągami TAL i IKL przez terytorium Włoch i Austrii do naszych południowych sąsiadów. Niewielkie ilości ropy są też przesyłane transportem kolejowym.

—trf

Dostawy ropy naftowej do rafinerii na całym świecie początkowo były realizowane przede wszystkim na podstawie kontraktów długoterminowych. Często wiązały się one ze swoistymi umowami barterowymi. W zamian za inwestycje w wydobycie koncerny amerykańskie i europejskie otrzymywały potrzebny im surowiec. Tak prowadzono różne przedsięwzięcia, np. z państwami Bliskiego Wschodu.

Z czasem umowy długoterminowe zaczęły tracić na znaczeniu na rzecz tzw. kontraktów typu SPOT. Są to jednorazowe kontrakty polegające na sprzedaży pojedynczego ładunku ropy. Ich niewątpliwą zaletą jest to, że zapewniają możliwość zwiększenia elastyczności dostaw. Nie jest to jednak zasada.

Pozostało 89% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie