Ropa nie powinna już drożeć

Brak oznak ożywienia światowej gospodarki, a przede wszystkim rosnąca w USA i Kanadzie produkcja ropy z łupków, to powody, dla których ropa nie powinna już drożeć, uważa bank inwestycyjny Goldman Sachs.

Publikacja: 24.07.2013 00:08

Ropa nie powinna już drożeć

Foto: Bloomberg

I – zdaniem analityków banku – nie ma już przesłanek, chociaż jeszcze niedawno pojawiały się takie prognozy, by ceny ropy mogłyby przekroczyć 140 dol. za baryłkę, jak to było w lipcu 2008 r., tuż przed wybuchem kryzysu subprime. Wtedy jednak rynek był rozgrzany, inwestorzy kupowali co popadło, także kontrakty na ropę.

– Dziś ropa jest o wiele za droga. Brent nie powinien kosztować więcej niż 100 dol. za baryłkę – mówi Kyle Cooper, dyrektor działu analiz surowcowych w IAF Advisors.

Przy tym znacznie szybciej stanieje amerykańska ropa WTI niż europejski Brent. – WTI jest znacznie trudniejsza do transportu i w zasadzie jest gatunkiem, który wydobywa się i konsumuje w USA i Kanadzie. Jej eksport, jeśli tylko na rynku pojawiłaby się nadwyżka, byłby kosztowny i skomplikowany. Z Brentem odbieranym z platform na Morzu Północnym sprawa jest znacznie prostsza – tłumaczy Ole Hansen, szef analityków Saxo Banku.

Wczoraj i Brent, i WTO staniały. Za baryłkę Brenta płacono poniżej 108 dol., a WTI kosztowała nieco powyżej 105 dol. To znaczy, że notowania Brenta są nadal wyższe o 5 proc. niż przed miesiącem, zaś WTI jest droższa o 10 proc.

– W cenach ropy mamy już wliczonych kilka czynników, które zawsze podbijają notowania – mówi „Rz" Oliver Jakob z Petromatriksa. I wymienia: optymizm w USA (gdzie coraz powszechniejsza jest wiara w koniec kryzysu), spadający eksport z Libii i rosnące obawy o eskalację konfliktu w Syrii i protestów w Egipcie. Jakob nie ma wątpliwości, że jakiekolwiek akty sabotażu w pobliżu Kanału Sueskiego od razu spowodowałyby ostry skok cen. – Tyle że kanał jest doskonale pilnowany i taka możliwość jest jedynie hipotetycznie wymieniana – uspokaja.

Faktem jednak jest, że demonstracje w libijskim porcie Zueitina już od tygodnia uniemożliwiają eksport. Codziennie wysyłano stamtąd co najmniej 60–70 tys. baryłek.

Jakob przypomina też, że dziś ceny ropy nie przekraczają 110 dol. w przypadku Brenta, tymczasem rok temu za baryłkę płacono powyżej 127 dol. Więc drożej już było.

Przy tym sytuacja w USA wcale nie jest taka dobra. Amerykański bank centralny, Fed, nie ma zamiaru wycofywać się ze skupowania obligacji. Jedyne, co zapowiedziano, to to, że od września Fed będzie „zdejmował z rynku" papiery o wartości 65 mld dol. miesięcznie, a nie 85 mld dol., jak to było dotychczas. Nieoczekiwanie również spadła sprzedaż domów, a wyniki firm amerykańskich są gorsze od prognoz.

Cen ropy nie podwyższyły też informacje z Chin, gdzie władze ujawniły, iż spodziewają się spadku tempa wzrostu gospodarczego, ale i tak przekroczy on 7 proc. PKB. Taka wiadomość powinna spowodować wzrost popytu na ropę. Tymczasem taniała.

Ale głównym powodem tańszej niż chociażby rok temu ropy jest zwiększająca się produkcja surowca z łupków. W kwietniu wydobycie ropy w USA sięgnęło 7,35 mln baryłek dziennie – o 17 proc. więcej niż rok temu.

Zdaniem MAE nie ma powodów, dla których produkcja ropy ze źródeł niekonwencjonalnych w USA nie miała się zwiększać w takim tempie przez następne lata. W Kanadzie wzrost wydobycia jest jeszcze szybszy.

Zdaniem MAE w 41 krajach, w tym w Polsce, są rezerwy wielkości 345 mld baryłek ropy łupkowej możliwej do opłacalnego wydobycia. – Jednak rezerwy, a nawet opłacalność, to jedno. A samo wydobycie to drugie – mówi Jan Stuart, dyrektor działu analiz energetycznych w UBS w Nowym Jorku. I podaje przykład Polski, gdzie rezerwy zostały potwierdzone, a kolejne firmy wycofują się, bo uważają eksploatację za nieopłacalną.

Kiedy taniejące ropa może przełożyć się na ceny paliw na stacjach? – Prognozy na drugą połowę wakacji nadal nie są optymistyczne dla kierowców – mówi Grzegorz Maziak z portalu e-petrol. – Szans na niższe ceny paliw można upatrywać ewentualnie w umocnieniu złotego do dolara, ale ta tendencja musiałaby mieć trwały charakter.

I – zdaniem analityków banku – nie ma już przesłanek, chociaż jeszcze niedawno pojawiały się takie prognozy, by ceny ropy mogłyby przekroczyć 140 dol. za baryłkę, jak to było w lipcu 2008 r., tuż przed wybuchem kryzysu subprime. Wtedy jednak rynek był rozgrzany, inwestorzy kupowali co popadło, także kontrakty na ropę.

– Dziś ropa jest o wiele za droga. Brent nie powinien kosztować więcej niż 100 dol. za baryłkę – mówi Kyle Cooper, dyrektor działu analiz surowcowych w IAF Advisors.

Pozostało 87% artykułu
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie