Szwedzcy deweloperzy łapią wiatr

Skandynawia długo była uzależniona od prądu z elektrowni wodnych. Dziś jest w awangardzie pod względem produkcji energii wiatrowej.

Publikacja: 26.09.2013 08:10

Kraje skandynawskie są w światowej awangardzie jeżeli chodzi o rozwój energii wiatrowej

Kraje skandynawskie są w światowej awangardzie jeżeli chodzi o rozwój energii wiatrowej

Foto: AFP

Red

W 2006 r., w półtorej dekady po przejęciu od ojca sterów w jednej z największych szwedzkich firm nieruchomościowych, Hans Wallenstam postawił miliardy koron na to, że sieć farm wiatrowych rozsianych po całym kraju w końcu pozwoli zarobić firmie pieniądze i przyciągnie zamożnych klientów, chcących korzystać z „ekologicznej" energii.

Wygląda na to, że ten ruch się opłacił. Wallenstam AB zbudował 57 turbin. Produkowana w ten sposób energia z naddatkiem starcza na zaspokojenie potrzeb 9000 gospodarstw domowych i tysiąca firm, które wynajmują budynki Wallenstam. Istniejąca od 69 lat firma jest dziś całkowicie samowystarczalna energetycznie.

Wallenstam przyznaje, że „był nieco przerażony" początkowymi nakładami finansowymi, ale „najlepszym sposobem na kontrolowanie kosztów jest samodzielnie wytwarzanie energii". Notowana na giełdzie spółka oferuje lokatorom elektryczność po niższych kosztach niż koncerny energetyczne.

Kraje skandynawskie długo były uzależnione od energii produkowanej przez elektrownie wodne. Dziś są w awangardzie jeżeli chodzi o energię wiatrową. Jednym z pionierów była Dania, gdzie obecnie znajdują się siedziby niektórych spośród największych producentów turbin.

W Szwecji jest prawie tyle samo turbin wiatrowych co stacji benzynowych, a moce produkcyjne wzrosły ponad trzykrotnie tylko w ciągu ostatnich czterech lat. Choć to w ujęciu bezwzględnym wciąż mniej niż w Niemczech czy Hiszpanii, to Szwecja przestawia się na wiatr w tempie należącym do najszybszych w Europie.

W większości krajów świata wiodącą rolę w rozwijaniu energii wiatrowej odgrywają firmy energetyczne. Stanowi ona obecnie 2,5 proc. globalnej podaży elektryczności, ale odsetek ten rośnie w tempie 10-15 procent rocznie, wynika z danych Global Wind Energy Council. Specyfika Skandynawii polega na tym, że wśród inwestorów znajdują się coraz częściej właściciele domów.

Wspierają oni tę technologię między innymi po to, by obniżyć koszty ogrzewania i elektryczności. Wielu odkrywa też, że lokatorzy są skłonni płacić wyższe czynsze za mieszkanie w ekologicznych budynkach.

Strategia ta wiąże się jednak z pewnym ryzykiem. Budowa parku wiatrowego zajmuje dziesięć lat, pochłania masę pieniędzy, a potem działa on znacznie poniżej swojego potencjału, jeżeli wiatr nie wieje.

Ale firmy takie jak Wallenstam doczekują się powoli zwrotów ze swoich inwestycji. W początkowych latach Wallenstam wydawał nieproporcjonalnie więcej na zarządzanie energią niż na tradycyjne zadania menadżerskie. To zmienia się wraz z rozwojem efektu skali. Firma zarobiła cztery miliony dolarów w pierwszych sześciu miesiącach 2013 roku sprzedając wiatr, wynika z jej dokumentów księgowych.

Inwestycje w energię wiatrową dla właścicieli nieruchomości mogą być bardziej ryzykowne niż inne alternatywne źródła energii, takie jak słońce, które można wyprodukować po prostu montując panel na dachu. Farmy wiatrowe potrzebują skali – zarówno jeżeli chodzi o wielkość jak i liczbę turbin. Są też często zlokalizowane w odległych miejscach, co pociąga za sobą konieczność dużych inwestycji w linie przesyłowe.

Ale coraz większa liczba dużych posiadaczy nieruchomości, od kalifornijskiego Google'a po szwedzką IKEA podpisuje długoletnie kontrakty leasingowe na energię wiatrową, albo kupują całe farmy. Te transakcje zabezpieczają je przed wahaniami cen energii.

Eksperci od energii wiatrowej twierdzą, że inwestorzy postrzegają to jako zabezpieczenie przed inflacją. Ceny innych rodzajów energii, takich jak ropa i węgiel, powiązane są kosztami tych paliw kopalnych.

Natomiast wiatr zawsze będzie za darmo. Gdy turbiny, linie przesyłowe i inne instalacje zostaną już zbudowane, koszty produkcji będą przewidywalne. – Będą takie same dziś jak w 2030 – mówi Steve Sawyer, sekretarz generalny Global Wind Energy Council. – Bóg jeden raczy wiedzieć, ile pokaże licznik gazowy w 2030 roku.

Steve Howard, dyrektor IKEA ds. ekologii, powiedział, że inwestycje firmy w energetykę wiatrową to centralny element jej planu obniżenia globalnych kosztów energii. IKEA ma mnóstwo nieruchomości, w samych tylko Chinach jest to 6,9 miliona stóp kwadratowych. Koncern posiada centra handlowe, fabryki a nawet hotele.

Zespół pięciu menadżerów zarządza polityką firmy w dziedzinie energii odnawialnej i inwestuje w każdy projekt indywidualnie. W niektórych przypadkach IKEA wytwarza nadwyżki energii i sprzedaje ją. – Nie mamy zamiaru wyrzucać pieniędzy – powiedział Howard. – Chcemy uzyskać przyzwoity zwrot z zainwestowanego kapitału (...).

Wallenstam widzi też korzyści marketingowe. Ta szwedzka firma nieruchomościowa buduje i zarządza budynkami mieszkalnymi i komercyjnymi w Goeteborgu i Sztokholmie, czyli na dwóch najtrudniejszych rynkach w Szwecji. Wallenstam konkuruje w wyższym segmencie tego rynku i mówi, że jego klienci bardziej martwią się o kondycję naszej planety niż o wysokość rachunków za elektryczność.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Energetyka
Bez OZE ani rusz