Od przyszłego roku ceny gazu płynnego mogą wzrosnąć o kilka procent. To efekt zmian w systemie tworzenia zapasów interwencyjnych, przygotowanych przez Ministerstwo Gospodarki – alarmuje branża LPG.
W Sejmie ruszyły już prace nad opracowanym przez resort projektem nowelizacji ustawy o zapasach ropy i paliw. Zakłada on, że dotychczasowy obowiązek ich gromadzenia przejmie od producentów i importerów Agencja Rezerw Materiałowych, za co producenci i importerzy gazu będą musieli jej jednak płacić. – Na razie nie znamy stawki opłaty zapasowej, która określona będzie w rozporządzeniu. W ustawie jest jednak mowa o stawce maksymalnej na poziomie 160 zł. Z kolei w ocenie skutków regulacji opłatę wyliczono na poziomie 100 zł. Zależnie od przyjętego scenariusza będzie się to przekładać na dodatkowe 7–11 groszy na litrze LPG – mówi Andrzej Olechowski, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Gazu Płynnego.
Wzrośnie też ilość gromadzonych rezerw LPG i to trzykrotnie. Koszty, jakie branża poniesie w związku z nowelą, mają sięgnąć w sumie więc 180–190 mln z rocznie. Jak przekonuje Adam Kubiak z POGP, przedsiębiorstw z tego sektora nie stać na taki wydatek. – Największe firmy z ponad 50-proc. udziałem w rynku zarobiły w ubiegłym roku 40 mln zł – podkreśla. Branża nie pozostawia wątpliwości, że w tej sytuacji obciążenia przeniesie na odbiorców, podwyższając cenę produktu.
Zapasami w rolników
Niemal trzy czwarte dodatkowych kosztów poniosą kierowcy. Ale pozostała część odbije się na klientach wykorzystujących gaz do innych celów niż napędowe. – Zapasy interwencyjne tworzy się w celu zapewnienia bezpieczeństwa paliwowego kraju. Jeśli mają obejmować LPG, to powinny dotyczyć gazu do celów napędowych. Jednak projekt obejmuje też LPG wykorzystywany do celów grzewczych i gaz w butlach dla gospodarstw domowych – podkreśla Sylwester Śmigiel, prezes spółki Gaspol.
Takie rozwiązanie wcale nie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa. Większość zapasów agencyjnych w zakresie LPG na skutek niewystarczającej liczby magazynów gazu utrzymywana będzie w postaci zamienników, czyli benzyn lub ropy. – W przypadku zagrożenia nie będzie możliwości zastąpienia gazu płynnego tymi paliwami w instalacjach grzewczych czy butlach – dodaje Śmigiel.