O ewentualnej fuzji polskich firm paliwowych mówił w środę Andrzej Czerwiński, minister skarbu, podczas wmurowania kamienia węgielnego pod nową inwestycję Grupy Lotos. Zaznaczył jednak, że powinna to być decyzja zarządów obu koncernów.
– Połączenie obu paliwowych koncernów mogłoby przynieść liczne synergie, zwłaszcza kosztowe. Oszczędności można sobie wyobrazić zwłaszcza w obszarze remontów, dystrybucji paliw czy zarządzania zapasami. Ze względów społecznych trudniej zapewne byłoby ciąć koszty osobowe – twierdzi Kliszcz.
Dużą barierą w konsolidacji rynku paliwowego mógłby być brak zgody na koncentrację organów antymonopolowych. Dopóki nie zostanie zgłoszony odpowiedni wniosek, UOKiK nie chce się wypowiadać w tej sprawie. – Do UOKiK nie wpłynął żaden wniosek koncentracyjny w tej sprawie – twierdzi Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK.
Zagrożenie konkurencji
W ocenie specjalistów z przeforsowaniem fuzji mogłyby być jednak problemy. W naszym kraju funkcjonują dwie rafinerie, które w dużym stopniu mają naturalny monopol w obszarze produkcji i sprzedaży paliw na lokalnym rynku, ze względu na stosunkowo wysokie koszty związane z ich transportem na dalsze odległości. Warto też pamiętać, że PKN Orlen nad Wisłą (i w całym regionie) jest niekwestionowanym liderem w segmencie stacji paliw, a Grupa Lotos zajmuje trzecie miejsce.
Temat połączenia koncernów najczęściej poruszają politycy. Zbliżające się wybory parlamentarne są kolejną przesłanką dla rozmów w tym zakresie, wywołaną tym razem przez ministra skarbu.